Wydanie: PRESS 09-10/2019
Orwell się kłania
Z reżyserem filmów dokumentalnych Konradem Szołajskim rozmawia Krzysztof Boczek.
Z doświadczonych dokumentalistów jest Pan jedynym, który próbuje pokazać obecną wojnę polsko-polską. Czuje się Pan samotny?
Trochę. Od 2015 roku przeżywamy ważny moment polityczny – równie ważny, jak w roku 1980 czy 1989. Polakom należą się filmy dokumentalne opisujące ten czas. To, że nie mogą ich oglądać, świadczy o niedojrzałości polskiej kultury. Oraz o tym, że polityka destrukcyjnie wpływa na sztukę i to nie tylko filmową.
A dlaczego większość moich kolegów nie dotyka trudnych, współczesnych tematów? Bo trudno zdobyć na to fundusze.
W 1971 roku na festiwalu w Krakowie, pół roku po tragicznych wydarzeniach Grudnia ’70, grupa młodych filmowców – między innymi Krzysztof Kieślowski, Marcel Łoziński, Marek Piwowski – przyjęła za swój obowiązek „opisanie świata”, w którym przyszło im żyć. Dziś taka inicjatywa byłaby możliwa?
No właśnie nie. Choć nie jest też niemożliwa.
Pan sobie zaprzecza.
Świat polega na sprzecznościach.
Możliwe jest na przykład obejście cenzury poprzez działanie poza systemem, czyli poza polskim standardem finansowania produkcji filmowej. Mam na myśli crowdfunding czy pozyskanie środków z zagranicy.
Natomiast niezbyt możliwe jest produkowanie odważnych filmów dokumentalnych za pieniądze państwowe – tak zwane publiczne – którymi dysponuje władza lubiąca wszystko kontrolować.
I nie mówię tylko o PiS. Gdy wróciłem z Anglii w 1990 roku i zacząłem kręcić dla TVP, wielokrotnie tamtejsi „komisarze polityczni” dawali mi po łapach, bo niektóre moje materiały były „niezgodne z linią”. Wielu rzeczy w ogóle nie zrealizowałem. Na przykład w 2011 roku, tuż po wyborach, chciałem zrobić film o Ruchu Palikota. Nie udało się z kilku powodów: członkowie ekipy Palikota nie byli tak otwarci, jak się spodziewałem, chcieli wiele rzeczy ukrywać. A w Państwowym Instytucie Sztuki Filmowej nie chcieli dać na ten film pieniędzy, bo się go bali. Nie wiedzieli, czy będę promował Palikota, czy wyśmiewał… Obecne czasy są owocem tamtych lat, wielu zaniedbań, za które właśnie teraz płacimy rachunek. Tylko wtedy było bagienko, a teraz wpadliśmy w głębszy dół i ledwo w nim oddychamy.
Krzysztof Boczek
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter