Wydanie: PRESS 05-06/2022
Wojna uderza w reklamę
W związku z wojną w Ukrainie polskie redakcje pracują więcej, ale zarabiają mniej, bo mają mniej reklam. A za rogiem czai się już kryzys gospodarczy
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, opisuje, że od wybuchu wojny praca w serwisach internetowych gazety trwa całą dobę. Wydawca uruchomił permanentny serwis na żywo poświęcony wojnie, a w wydaniu papierowym zmienił kolejność kolumn. – Zaczynamy, choć to decyzja czasowa, od stron zagranicznych – mówi Chrabota.
W „Rzeczpospolitej” obyło się wprawdzie bez dodatkowych dyżurów, ale wszyscy pracują dłużej. Większe zainteresowanie informacjami z Ukrainy nie wpłynęło na sprzedaż papierowej „Rzeczpospolitej”, ale przyczyniło się do wzrostu popularności jej serwisu w internecie. – Nakład papierowy utrzymuje się w normie, ale mamy duże skoki w online. Zarówno w kategorii unikalnych użytkowników (+20 proc.), jak i odsłon (+50 proc.). Największe wzrosty były oczywiście w pierwszych dniach konfliktu – opisuje Bogusław Chrabota.
Także „Gazeta Wyborcza” pracuje więcej niż przed wojną, choć też nie całą dobę. – Jeszcze przed wybuchem tego konfliktu cała redakcja kończyła pracę późno w nocy, a zaczynała wcześnie rano, żeby czytelnikom nic nie umknęło. Pracujemy długo, ale zdajemy sobie sprawę, że to jest maraton, a nie sprint i każdy dziennikarz musi mieć możliwość zregenerowania się – tłumaczy Bartosz T. Wieliński, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. I dodaje: – Staramy się rozsądnie gospodarować naszymi siłami, żeby ich nie zużyć. Na razie to się udaje.
Michał Niedbalski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter