Wydanie: PRESS 05-06/2022
Piękna noc radości
Z JAKUBEM KARYSIEM, BYŁYM REDAKTOREM NACZELNYM „SUPER NOWOŚCI”, PRZEWODNICZĄCYM KOMITETU OBRONY DEMOKRACJI, ROZMAWIA MACIEJ KOZIELSKI
Najpierw został Pan szefem Komitetu Obrony Demokracji, a potem redaktorem naczelnym rzeszowskich „Super Nowości”. Dziennikarz ma prawo tak się obywatelsko angażować?
Chyba ma nawet obowiązek. Wolność, w tym także wolność słowa, odcinano nam jak kolejne plasterki salami. Pod koniec 2015 roku PiS zmienił ustawę o mediach publicznych, potem Jacek Kurski przejął Telewizję Polską, inni przejęli radio publiczne, kolejni później gazety regionalne, na koniec władza próbowała nie dać koncesji TVN 24, a w międzyczasie złamano konstytucję i miażdżono niezawisłość sędziowską.
Jeśli sędziowie mają prawo protestować przeciwko zawłaszczeniu przez polityków władzy sądowniczej, to tym bardziej dziennikarze mają obowiązek protestować przeciwko zamachowi na wolne media.
Podobno gdy Roman Oraczewski, właściciel rzeszowskich „Super Nowości”, prosił Pana o wskazanie kogoś z KOD-u do kierowania jego gazetą, to wskazał Pan na siebie.
Wydawaliśmy kiedyś gazetę „KODkarpacie” i pewnie dlatego Roman Oraczewski – nie znałem go wcześniej – zapytał, czy nie miałbym ze dwóch osób, które mogłyby pracować w redakcji „Super Nowości”. Stwierdziłem, że w sumie sam jestem wolny, więc zaproponował mi funkcję redaktora naczelnego.
W 2005 roku opisywaliśmy go jako prawicowca, który zgadzał się na lewicowy przechył swojego dziennika.
O ile „Gazeta Wyborcza” była moim domem od 1989 roku, o tyle lokalnych tytułów rzeszowskich raczej nie znałem. Do 2019 roku byłem przewodniczącym regionu podkarpackiego KOD i ani razu nie udzieliłem nawet wywiadu „Super Nowościom”. Gdy się im przyjrzałem, pomyślałem, że można byłoby tam kilka rzeczy poprawić.
Maciej Kozielski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter