Wydanie: PRESS 07-08/2021
To był rok kobiet
Z Adamem Lachem, zwycuęzcą Grand Press Photo 2021, i Dybą Lach rozmawiają Weronika Mirowska i Andrzej Skworz
Gdy wrzuciłeś do sieci zdjęcie, które potem wygrało konkurs Grand Press Photo, ktoś skomentował na gorąco, że wyróżnienia masz w kieszeni. Odpowiedziałeś: „Konkursy już mnie trochę mało interesują”.
Adam: Bo konkursy zaburzają mi wewnętrzny spokój, który staram się budować w sobie od lat. Ale tu prowodyrem jest Dyba, która kiedyś krzyczała na najlepszych fotografów, że nie mają prawa narzekać na poziom fotografii, gdy sami nie wysyłają swoich prac na konkurs, bo wtedy poziom automatycznie spada. Jakkolwiek patrzeć, fotografia prasowa w XXI wieku bardzo się rozwinęła w sposobie narracji, ale konkursy tego nie zauważają.
Jaki masz największy zarzut wobec Grand Press Photo?
Adam: Mam wrażenie, że minął już czas, w którym potrzebujemy jurorów z zagranicy. Mamy w Polsce ludzi, którzy mogliby z powodzeniem przewodniczyć jury. Wiem, że ten zagraniczny przewodniczący to kwestia marketingu, ale osoby z zagranicy często nie rozumieją naszych kontekstów. Ja bym się na waszym miejscu bardziej otworzył. World Press Photo jakieś dziesięć lat temu nagrodziło materiał niemieckiego fotografa, który zrobił zdjęcie na podstawie Google Maps. To było zaprzeczenie prasowości, ale jury postanowiło je nagrodzić. I nagle się skończyło – World Press Photo i Picture of the Year wróciły do agencyjnej, prasowej estetyki i nie wpuszczają niczego z zewnątrz.
Mam wrażenie, że nie chcesz, żeby ten konkurs się otworzył, tylko zamknął. Przez to polskie piekiełko, w którym zresztą sam uczestniczyłeś. Pamiętam, jak się kłóciłeś, gdy byłeś w jury, o ważne, ale niedocenione tematy. Jurorzy spoza Polski nie oceniają zdjęcia Adama Lacha, tylko sam obraz.
Adam: Nie chcę wam zamykać konkursu. Bez wątpienia masz rację, że scedowanie odpowiedzialności na zagranicznego jurora jest jakimś wyjściem z tej sytuacji. Były przecież konkursy jak Newsreportaż, Polski Konkurs Fotografii Prasowej czy konkurs BZ WBK, ale padły. Być może przez to piekiełko, o którym mówisz. Mam wrażenie, że warto o tym porozmawiać. Bo zgadzam się w stu procentach, że sam temat nigdy nie może przysłonić fotografii.
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter