Wydanie: PRESS 07-08/2021
Dziennikarski spleen
Brak granic między życiem a pracą, stale rosnąca presja rynku, wreszcie wypalenie i niemoc. Depresja jest demokratyczna, ale dziennikarze to grupa wysokiego ryzyka. A najgorsze dopiero przed nami
Styczeń 2020 to tysiące komentarzy dziennie o tym, że powinienem się zabić, że jestem nic niewarty, że jakiś człowiek z jutuba ma rację. Nawet kiedy wiesz, że nie możesz tego czytać, to jest wszędzie” – napisał 17 maja na swym profilu na Facebooku Filip Chajzer, prowadzący „Dzień dobry TVN”. Pod jego wyznaniem znalazło się blisko 10 tys. komentarzy. Przytłaczająca większość to wyrazy wsparcia i gratulacje za odwagę przyznania się do depresji.
„Dziękuję za odważny i szczery wpis. Jakże ważny dla wszystkich, którzy mierzą się z depresją” – napisała Beata Naglik. Zaś internautka Monika Man dodała: „Deprecha, jaka to straszna podstępna choroba. Trzymaj się i nie dawaj się jej omamić”.
„Nawet nie wiesz, ile ten wpis dla mnie znaczy. Od stycznia tego roku czuję dokładnie to co Ty. Próbuję poskładać się na nowo. Twoje wyznanie pozwala uwierzyć, że nie jestem sama. Że nawet ludzie z pierwszych stron gazet przeżywają to co ja” – przyznała w kolejnym komentarzu Marta Adamczyk.
Nie obyło się bez zwyczajowego hejtu: „Za swoje błędy musisz zapłacić Filipie. Było nie pajacować to by nie było depresji”, „Oj chyba ci się karma do dupy dobrała” – to te delikatniejsze. W sieci padają także oskarżenia o „chęć podbicia popularności” i „wpisywania się w obecny trend”.
Rzeczywiście może to wyglądać na trend, choć nim nie jest. Prawdą jest natomiast, że pandemia i związany z nią lockdown spowodowały nagły wzrost liczby chorych na depresję.
Grzegorz Sajór
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter