Wydanie: PRESS 07-08/2013
Taniej niż helikopter
Niemieckie media korzystają już z dronów należących do fotoreporterów. Same jeszcze w ten sprzęt niechętnie inwestują
W ostatnim czasie drony nie schodzą z czołówek niemieckich gazet. Media donoszą wprawdzie o dronach wykorzystywanych w celach militarnych i aferze polegającej na tym, że minister obrony utopił miliony w projekcie uzbrojenia armii w samoloty bezzałogowe, ale przy okazji afery informują o wszechstronnym zastosowaniu latających robotów. Wykorzystują je już niemiecka policja i straż pożarna, architekci i leśnicy. Koncern stalowy ThyssenKrupp kontroluje przy ich użyciu stan gazociągów, a niemieckie koleje testują zastosowanie dronów w walce z grafficiarzami. Jedna z fryburskich firm chce dostarczać tą drogą kebaby.
Nic więc dziwnego, że drony trafiły też do niemieckiego dziennikarstwa. Korzystają z nich przede wszystkim stacje telewizyjne, chociaż na razie sporadycznie. Stacja WDR szacuje, że używa dronów ok. 15 razy w roku. Wykorzystano je m.in. do filmowania Festiwalu Świateł w Kolonii, relacjonowania maratonu czy filmowania krajobrazów na potrzeby programów krajoznawczych. WDR nie ma własnych dronów, produkcję zleca wyspecjalizowanym agencjom. – Brakuje nam odpowiedniego know-how – przyznaje Uwe-Jens Lindner, rzecznik WDR.
Jedną z takich agencji specjalizujących się w filmowaniu z powietrza założył w Kolonii fotograf Stefan Menne. Od dziesięciu lat eksperymentuje z dronami. Pierwsze modele skonstruował sam, dzisiaj używa wyposażenia wartego 40 tys. euro. – Drony przeżywają prawdziwy boom – twierdzi Stefan Menne. – Codziennie mam zlecenia na filmowanie tym sposobem, coraz więcej dla mediów i agencji reklamowych – dodaje. W czerwcu br. Menne dostarczył niemieckim telewizjom filmy z obszarów dotkniętych powodzią.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter