Wydanie: PRESS 07-08/2013
Miłe media
Z Weroniką Wawrzkowicz z Chilli Zet rozmawia Renata Gluza
Nie umiałabym być jak Pani. Nie ma we mnie tej afirmacji wobec rozmówcy. Górę bierze nieufność, że będzie chciał coś przede mną ukryć.
Czasem słyszę od kolegów zdanie: „Słuchaj, jesteś za miła”. A co w tym złego, że lubię gości, których zapraszam? Jestem ich ciekawa; przychodzą, bo inspirują. Od początku założyłam sobie, że chcę widzieć w studiu osoby, które równie dobrze zaprosiłabym do domu. To nie politycy, którym trzeba wbijać szpile. Jest miło, ale nie słodko. Potrafię docenić reżysera, mówiąc jednocześnie, co konkretnie nie podobało mi się w jego ostatnim filmie. Nie obchodzi mnie celebryctwo, kryterium obecności jest pasja. Zależy mi na tym, żeby gość dobrze poczuł się w studiu. To działa trochę jak w związku – kiedy czujesz się bezpiecznie, wtedy możesz sobie pozwolić na luksus bycia sobą.
Zatem selekcja rozmówców jest pozytywna.
Tak. Czasem po 15 minutach oglądania TVN 24 jestem chora i wyłączam telewizor. Nie kupuję zasady: „Dobry news to zły news”. Kiedy istotne informacje z sądu zamieniają się w serial o matce Madzi, odcinam się od nich. Nie muszę być na bieżąco z tym, że pan X z ulicy Wiejskiej napluł na pana Y, nie ekscytuje mnie to. Wiem, że na świecie dzieje się dużo złego, ale jest przeciwwaga. Tyle tylko, że jasna strona okazuje się jakoś mniej fotogeniczna dla mediów. Zresztą nie udaję, że świat jest tylko piękny i kolorowy. Często rozmawiam o poważnych sprawach. Przy okazji premiery książki „Chustka” mówiliśmy o walce z chorobą, o śmierci. To taka książka, która przywraca wagę spraw; pokazuje, że prawdziwe życie toczy się gdzie indziej. Nie czuję więc, żebym zakłamywała rzeczywistość.
Może jednak trochę Pani zakłamuje, bo tragedie i zło to jednak spora jego część.
To prawda, ale to zawsze wybór, czym chcemy się karmić. Chilli Zet jest swojego rodzaju azylem. Mam świadomość, że ludzie zaczynają ze mną dzień. W e-mailach dają mi do zrozumienia, że jestem trochę jak domownik: siedzę u nich w kuchni, jestem obok w samochodzie. Niedawno jeden z naszych operatorów z Canal+ tuż po zdjęciach zagadnął: „Czy ja dobrze kojarzę twój głos, Chilli?”. Kiedy potwierdziłam, z uśmiechem dodał: „No tak, codziennie rano jeździmy razem do pracy”.
Fajnie jest cieszyć się radiem, ale fajnie też być dobrze poinformowanym. Brak mi zlikwidowanych serwisów informacyjnych w Chilli Zet.
Nie ja podjęłam tę decyzję, mogę jedynie przekazać tę opinię dalej, czyli wyżej.
Renata Gluza
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter