Wydanie: PRESS 09-10/2022
Skończmy z darciem ryja
W sprawie Tomasza Lisa nie chodzi o to, czy zniknie on z mediów. Ważniejsze jest, czy z mediów zniknie model zarządzania redakcjami, jaki Lis preferował
Jest piątek, 5 sierpnia, tuż po godz. 8 rano. Tak zwana trzódka Jacka Żakowskiego w radiowym poranku Tok FM piąty tydzień cierpi z braku Tomasza Lisa. Wiesław Władyka, Tomasz Wołek i Jacek Żakowski, którzy wraz z Lisem od prawie 20 lat w tym samym gronie komentowali politykę, nie mogą pogodzić się z nieobecnością kolegi. Najpierw w trybie natychmiastowym został on zwolniony z kierowania redakcją „Newsweek Polska”, potem Szymon Jadczak opublikował w Wirtualnej Polsce tekst, w którym ludzie zatrudnieni w tygodniku zarzucali byłemu naczelnemu „doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, atmosferę przesiąkniętą chamstwem”. Lis co prawda na antenie radia Tok FM nazwał materiał WP „zestawem półprawd i bzdur”, ale szefowa radia Kamila Ceran i tak odsunęła go od komentowania na antenie.
Mimo to Wołek nadal stawia w Tok FM tezę, że Axel Springer po 10 latach rozstał się z Lisem z przyczyn politycznych, aby poprawić relacje z obecną władzą. Żakowski żałuje, że nie może porozmawiać z tak „megakompetentnym” dziennikarzem o aktualnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej, a Władyka ubolewa, że tak ważny głos – „nieubłagany krytyk obozu rządzącego” – został usunięty z debaty publicznej. Dodaje, że chociaż nic w sprawie Lisa nie wiadomo, to jednak trzeba być lojalnym i go bronić. Cała trójka szansy upatruje w doniesieniach o zakończonej w redakcji „Newsweeka” kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.
Grzegorz Kopacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter