Wydanie: PRESS 05-06/2018
Dobra zmiana po austriacku
Rządząca od pół roku Austrią koalicja konserwatystów z prawicowymi populistami próbuje podporządkować media publiczne politykom. Dziennikarzy krytycznych wobec władzy politycy ostro atakują – ale ci się nie dają. Idą do sądu i na razie wygrywają.
"Jest miejsce, w którym kłamstwa zamieniają się w wiadomości. To ORF” – napisał na początku lutego br. na swoim profilu na Facebooku świeżo upieczony wicekanclerz Austrii Hans-Christian Strache, szef koalicyjnej FPÖ (Wolnościowa Partia Austrii).
Te dwa zdania umieścił na grafice, która przedstawiała najpopularniejszego dziennikarza austriackiej telewizji ORF Armina Wolfa. Partyjny grafik na trzymanych przez dziennikarza kartkach w miejsce tytułu jego programu „ZiB” wstawił zdjęcie Pinokia. A drobnymi literkami przerobiony slogan ORF: „Najlepsze z fake news, kłamstw, propagandy, pseudokultury i przymusowych opłat. Regionalnie i międzynarodowo. W telewizji, w radiu, i na facebookowym profilu Armina Wolfa”.
Strache przeczuwał skandal. Zamieszczając wpis, dodał więc w jego opisie słowo „Satyra” i uśmiechnięty od ucha do ucha emotikon. To, co rozbawiło wicekanclerza, nie rozbawiło ORF i Armina Wolfa. Zarówno stacja, jak i dziennikarz złożyli od razu pozew do sądu o zniesławienie, żądając przeprosin. Wicekanclerz, w przeszłości uczestnik neonazistowskich zjazdów, tłumaczył, że nie będzie przepraszał za „satyrę”. Po miesiącu zmienił zdanie. Zdecydowała o tym postawa ORF, Armina Wolfa oraz poparcie znaczącej części mediów w kraju.
To jednak tylko pierwsza odsłona walki o utrzymanie niezależności mediów publicznych w Austrii.
IGNORANCJA - ZŁA STRATEGIA
„Uważam, że ataki FPÖ, partii rządzącej, na niezależne media i jej personalne ataki na dziennikarzy osiągnęły w międzyczasie rozmiary zagrażające demokracji” – zareagował na post wicekanclerza Armin Wolf. Od razu wsparła go stacja i wielu dziennikarzy. Gdy pytam ich, czy nie mieli wątpliwości, by wchodzić w sądowy spór z wicekanclerzem – stając się niejako stroną politycznego konfliktu – zarówno dziennikarze ORF, jak i innych mediów odpowiadają, że nie wyobrażają sobie, by mogli ignorować takie zniesławienie.
– Strache naruszył dobre imię stacji i Wolfa. To jest wbrew prawu! – słyszę od kilku austriackich dziennikarzy. Ta pewność siebie kolegów robi na mnie wrażenie, bo w Polsce jakoś nikt z nas nie odważył się ciągać do sądu np. posłanki Krystyny Pawłowicz, która od wielu lat jako polityk pozwala sobie na personalne ataki wobec dziennikarzy.
Marcin Antosiewicz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter