Wydanie: PRESS 03-04/2024
Ordnung w mediach do naprawy
Za zmianą rządu nie idzie w Niemczech zmiana kierownictwa mediów publicznych. Niemieckie rozgłośnie mają jednak swoje bolączki. I to wcale niemałe
Nikolaus Brender dwa razy przeszedł do historii jako nieugięty dziennikarz, który broni wolności mediów. W 2005 roku ówczesny kanclerz, socjaldemokrata Gerhard Schröder, powiedział w wieczór wyborczy, że pozostanie kanclerzem Niemiec, nawet jeśli Brender (wówczas redaktor naczelny drugiego programu telewizji publicznej ZDF) „pracuje przeciwko temu”. „Mówił pan o sile mediów i kampaniach medialnych. Pragnę zauważyć, że ARD i ZDF nie można o to posądzać” – odparł błyskawicznie Brender. Ostatecznie Schröderowi nie udało się utworzyć rządu, a jego miejsce zajęła chadeczka Angela Merkel.
Pięć lat później redaktor naczelny ZDF padł ofiarą politycznych wpływów w telewizji. Zasiadający w radzie zarządzającej ZDF chadecy zapowiedzieli, że nie przedłużą mu kontraktu. Otwarcie mówił o tym ówczesny premier Hesji Roland Koch z CDU – wiceprzewodniczący rady – podając jako powód malejącą oglądalność programów informacyjnych. Dziennikarze odczytali to jednak jako pretekst i uznali, że prawdziwym powodem odwołania Brendera były jego niezależność i nieugiętość. Naczelny ZDF nie pozwalał bowiem politykom mieszać się do programu i zapowiedział, że będzie upubliczniał napływające do redakcji skargi lobbystów i partii politycznych.
W obronie Brendera stanęli dziennikarze ZDF, dziesiątki niemieckich konstytucjonalistów i kilkadziesiąt tysięcy widzów, którzy w otwartych listach i petycjach skarżyli się na naruszenie gwarantowanej w konstytucji wolności mediów. Na próżno. Rada zarządzająca ZDF nie przedłużyła Brenderowi kontraktu, ale sprawa politykom odbiła się czkawką. Trafiła do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który w 2014 roku ograniczył wpływy polityczne w mediach publicznych. Najwyższy niemiecki sąd nakazał ZDF i innym nadawcom konsekwentne przestrzeganie zasady bezpartyjności. Odtąd politycy mogą stanowić najwyżej jedną trzecią gremiów nadzorczych. – Ograniczenie dotyczy wszystkich płaszczyzn gremium – także poszczególnych komisji i prezydium. Wzmacnia to pewność siebie wszystkich innych, niezwiązanych z polityką członków gremium – tłumaczy Barbara Thomass, emerytowana profesorka dziennikarstwa na Uniwersytecie Ruhry w Bochum. Od 11 lat zasiada w radzie zarządzającej ZDF.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter