Wydanie: PRESS 03-04/2024
Reduta i bitwa na stopy
W PAP władza stawiała opór długo, w TVP też desperacko chwytała się brzytwy. Tak się zapamiętała, że zapomniała o publicznym radiu
3 stycznia stukam do szklanych drzwi wejściowych w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej. Zazwyczaj otwierają się automatycznie, teraz nie reagują. Pan na portierni lustruje mnie wzrokiem i ostatecznie wpuszcza. Kilka dni wcześniej od tych samych drzwi – precyzując nacjonalistów Roberta Bąkiewicza – odbił się Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”, Dziennikarz Roku 2023. Do środka nie wpuścili go politycy PiS.
– Jest jeszcze pan Surmacz? – pytam o byłego już szefa PAP w czasach dobrej zmiany.
– Nie wiem. Przed tą zmianą to wszyscy wchodzili i wychodzili tędy, więc wiedziałem. Teraz już, panie, nie wiem, którędy pan Surmacz wychodzi – tłumaczy portier.
STOPA W DRZWIACH
16 grudnia, cztery dni przed ruchem ministra Bartłomieja Sienkiewicza, Markowi Błońskiemu, wieloletniemu pracownikowi tej agencji, wybranemu ponownie na przewodniczącego Rady Pracowników PAP, zaproponowano kierowanie tą instytucją. Zgodził się.
– To prezes Surmacz sobie mnie wyhodował. Zwalnianych ludzi broniliśmy jako Rada Pracowników. Ze strony zarządu nie było woli porozumienia. Nawet w drobiazgach – gdy chodziło o dzień wolny za święto – wspomina Błoński.
20 grudnia, gdy nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił odwołanie rad nadzorczych w spółkach medialnych skarbu państwa, Błoński już jako prezes razem z mecenasem Jordanem Zafirowem i członkami rady nadzorczej przyszli do siedziby PAP z aktami notarialnymi i listami od ministra kultury w rękach. Mieli przejąć obowiązki. Surmacza nie było. Pojawił się dopiero w obstawie posłów PiS oraz kamer TVP Info. Zaczęły się przepychanki. Opór był zaskakująco silny.
Wojciech Surmacz z mecenasem Arturem Wdowczykiem, znanym z obrony członków PiS, zabarykadowali się w gabinecie prezesa. Pomagało kilku posłów PiS, m.in. Kazimierz Smoliński, Piotr Gliński, Kamil Bortniczuk i Kacper Płażyński. Błoński relacjonował: „Gliński fizycznie przepychał przewodniczącego rady nadzorczej”. Były minister kultury na platformie X puszczał w świat podobne komunikaty: „Miała tu miejsce próba siłowego przejęcia instytucji. Wtargnęło tu 4 panów bez żadnych legalnych podstaw. Używają siły fizycznej”.
Obejrzeliśmy nagrania z tych zajść – nigdzie nie widać przemocy. Za to wiele razy słychać, że rzekomo jest. „Jestem odpychany przez osoby, które nadużywają immunitetu poselskiego” – mówi mecenas Zafirow, stojąc w drzwiach gabinetu. Chciał wejść do środka.
Krzysztof Boczek
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter