Wydanie: PRESS 03-04/2024
Szansa na oddech
Z Bogusławek Crabotą, redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej”, rozmawia Andrzej Skworz
Był pewnie rok 1992, gdy siedziałem i pociłem się z emocji w reżyserce wieczornych „Wiadomości”, a Ty prowadziłeś program na żywo. Nie odbyło się bez wpadek, ale wyszedłeś jak zawsze zadowolony z siebie.
Wbrew pozorom rzadko jestem zadowolony z siebie. Swoje początki w „Wiadomościach” i na żywej antenie przypłacałem gigantycznym stresem. Faktem jest, że się z nim nie obnosiłem. Nie chodziłem do psychoterapeuty, nie piłem wódki po robocie, żeby się odstresować, i nie skarżyłem się. Traktowałem to jako naturalny krok na ścieżce zawodowego rozwoju. Występowanie na żywo dało mi pewną kontrolę ekspresji i umiejętność zaimprowizowanej narracji. Przypomnę, że w Polsacie przez wiele pierwszych lat nie mieliśmy w ogóle promptera, więc mówiliśmy zawsze z głowy.
Jak to dobrze, że są w Polsce tylko dwie główne partie polityczne, bo teraz Polsatowi wystarczą Dorota Gawryluk i Jarosław Gugała na każde polityczne zawirowanie.
Bez wątpienia Dorota, Jarek i ja jesteśmy ludźmi, których wrażliwość informacyjna kształtowała się w zupełnie innych, przedinternetowych czasach. Dzisiaj rządzi internet, więc dobrze się stało, że cugle informacyjne po Dorocie przejął Piotrek Witwicki – facet, który przez lata tak dobrze zarządzał Interią, że w ostatnich rankingach wspólna oferta internetowa Grupy Polsat przeskoczyła i Onet, i WP, stając się liderem branży.
Co to za pomysł, by Dorota Gawryluk z Polsatu poszła do polityki jak Szymon Hołownia z TVN?
Dorota to zdementowała. Ta sprawa świadczy o jakości polskich mediów. Zadzwoniła do mnie Monika Olejnik i zapytała: „Słuchaj, a czy ją ktoś w ogóle o tę sprawę zapytał?”. Okazało się, że nikt. Wszyscy powtarzali jak echo newsa, którego wypuściła bodaj Polityka Insight. Rozmawiałem potem z Dorotą i powiedziała mi, że nie ma dziś takiego pomysłu. Chociaż ja, znając ją od początku aktywności medialnej, uważam, że ma w sobie ten rodzaj potencjału, jaki jest niezbędny do polityki. Ona wierzy w wartości, którymi się w życiu kieruje. Nie jest cyniczna. Powiedziałbym, że w pewnym stopniu przypomina mi Hołownię. Więc nie wykluczałbym takiego scenariusza w przyszłości.
Andrzej Skworz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter