Wydanie: PRESS 04/2004
Bez wytrycha
Rozmowa z Iwo Zaniewskim i Kotem Przyborą, założycielami agencji PZL.
Michał Sorówka i Paweł Nowakowski, założyciele agencji NoS/BBDO, właśnie odeszli z reklamy. Kiedy kolej na Was?
Iwo Zaniewski: To bogacze. Stać ich na to, by nic nie robić. My jeszcze nie mamy tak dobrze.
Kot Przybora: Jakieś sugestie z rynku, że powinniśmy to zrobić? Na razie jeszcze się na to nie zanosi.
A jednak macie trochę dosyć branży…
I.Z.: Cały czas mamy dosyć. To straszna męka tłumaczyć klientom podstawowe rzeczy. Trudno przekonuje się ich do naszych pomysłów, wolą wybierać proste, mało kreatywne rozwiązania, z którymi z kolei my nie możemy się zgodzić. Gdy więc jedna propozycja zostaje odrzucona lub zdeformowana, wymyślamy następną, i znowu następną. Kiedyś w przypadku jednego klienta próbowaliśmy piętnaście razy! Taka sytuacja powoduje, że dla jednej firmy pracujemy tak, jakbyśmy robili reklamy dla czterech.
A inne agencje reklamowe – Waszym zdaniem – godzą się na deformowanie swoich pomysłów?
K.P.: Pewnie tak. Może nie mają czasu na długie negocjacje z klientem? Ale dlatego lepiej im się wiedzie – mają więcej klientów i pieniędzy. Naszym głównym celem nie jest jednak zarabianie.
W takim razie z czego żyjecie?
I.Z.: Oczywiście agencja, aby istnieć, rok musi zamknąć na plusie. Dlatego czasami trzeba zmienić podejście i powiedzieć sobie, że jestem usatysfakcjonowany nie tylko wtedy, gdy zrobię coś, co mnie bawi i z czego jestem dumny, ale również gdy pomysł, który może nie przejdzie do historii reklamy, jest akceptowany przez klienta.
Małgorzata Zgutka
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter