Wydanie: PRESS 03-04/2020
Skok do pierwszej ligi
Tomasz Grodzki jest nowy w wielkiej polityce, ale od razu stał się nadzieją opozycji. Sprawdzamy jego wizerunkowe sukcesy i wpadki.
Wieczór Trzech Króli. Gabinet marszałka Senatu. Tomasz Grodzki przyleciał właśnie ze Szczecina. Umówiony jest na sesję fotograficzną do wywiadu dla „Dziennika Gazety Prawnej”. Dwugodzinna rozmowa odbyła się trzy dni wcześniej, w piątkowe popołudnie 3 stycznia. – Kamienne oczy. Zero mimiki. Sztywność. Robot – chirurg – wspomina początki rozmowy z marszałkiem przeprowadzająca wywiad Magdalena Rigamonti. – Dopiero po którymś pytaniu coś w nim pękło. Zaufał. Złapał kontakt. Nawet kilka razy się uśmiechnął – opowiada dziennikarka. – Choć marszałek nawet jak się uśmiecha, to oczy pozostają kamienne – dodaje.
OSKARŻENIA O ŁAPÓWKĘ
W piątek podczas udzielania wywiadu marszałek nie wspomina o swoim byłym pacjencie, któremu proponowano pieniądze za to, że powie o przyjmowaniu przez Grodzkiego łapówek. Ta wiadomość pojawi się dopiero podczas sesji fotograficznej. Wtedy Rigamonti już wie, że planowany na piątek 10 stycznia termin ukazania się wywiadu trzeba przyspieszyć.
Mija noc. Jest wtorek 7 stycznia. Dokładnie pięć minut po ósmej. „Grodzki do Rigamonti: Proponowano pieniądze człowiekowi za to, żeby mnie oczernił” – brzmi tytuł tekstu na stronie Dziennik.pl. Poniżej zdjęcie: marszałek w chirurgicznej masce zasłaniającej część twarzy. Jeden z ekspertów od wizerunku mówi nam anonimowo, że to błąd, bo twarz zakrywają tylko ci, którzy mają coś do ukrycia. Rigamonti ze swoim newsem nie jest pierwsza. Przed siódmą rano szczeciński reporter Radia Zet Miłosz Gocłowski donosi: „Łapówka za oczernianie marszałka Senatu. Kto płaci pacjentom?”. Dowiadujemy się, że nieznany mężczyzna chciał kwotą 5 tys. zł przekupić Tadeusza Staszczyka, byłego pacjenta prof. Grodzkiego. Podobny przekaz płynie z Onetu i TVN 24.
O 10.30 na konferencji prasowej przed dziennikarzami staje sam Tomasz Grodzki. – Bardzo dobry krok w trudnej kryzysowej sytuacji – nie ma wątpliwości Dominika Długosz, która osobiście obserwowała konferencję. – To był dobrze zaplanowany dzień w mediach. Poranek po długim weekendzie – mówi dziennikarka „Newsweek Polska”. – Poranne konferencje ustawiają dzień. Te popołudniowe są tylko komentarzem. Widać celowe działania ludzi od marszałka, którzy dobrze znają funkcjonowanie mediów i wiedzą, że organizowanie konferencji po południu nie ma sensu, bo nie przebiją się w wieczornych programach informacyjnych – dodaje Długosz.
„Nigdy od nikogo nie żądałem pieniędzy ani nie przyjmowałem ich” – zapewnia marszałek na konferencji. I deklaruje, że ma za sobą armię pacjentów, których leczył. „Nie chciałem korzystać z ich pomocy, ale oni sami zaczęli się do mnie zgłaszać, aby odkłamać haniebne oskarżenia” – mówi Grodzki. Na dowód włącza nagranie z telefonu, na którym Tadeusz Staszczyk opowiada o tym, jak próbowano go przekupić, by podpisał fałszywe oświadczenie.
Grzegorz Sajór
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter