Wydanie: PRESS 03-04/2019
Miliard w rekompensacie
Czy przyznanie 1,26 mld zł rekompensaty mediom publicznym wymaga zgody Komisji Europejskiej? Posłowie PiS uważają, że nie, Biuro Analiz Sejmowych ocenia, że „może”, a UOKiK, że nie powinno. Eksperci od prawa europejskiego nie mają wątpliwości: zgoda jest potrzebna.
Profesor Tadeusz Kowalski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, były szef rady nadzorczej telewizji publicznej, od wielu lat sam postulował rekompensaty dla mediów publicznych za niezapłacony abonament. Podkreśla, że takie rozwiązanie jest przyjęte np. we Francji. – Zasada jest prosta: państwo zwalnia z płacenia obywateli, ale rekompensuje skutki zwolnienia. Ten mechanizm działa co najmniej od roku 2000, a więc nie ma charakteru doraźnego tylko systemowy – tłumaczy prof. Kowalski. A jak ocenia polski „system” rekompensat? – Reguły gry powinny być czytelne. Jeżeli chce się wprowadzić nowe finansowanie mediów publicznych, to trzeba przygotować ustawę, określić, na jakich zasadach i na co zostaną przeznaczone konkretne środki. I ta zmiana zasad wymaga notyfikacji Komisji Europejskiej – stwierdza.
Potrzebny jest projekt. Prawnicy przyznają, że trzeba by go stworzyć „na podstawie analizy kosztów, jakie typowe, dobrze zarządzane przedsiębiorstwo, poniosłoby w związku z wywiązywaniem się z obowiązku realizacji misji publicznej”, a poziom rekompensaty „nie powinien przekraczać kosztów netto usług zrealizowanych w ramach misji publicznej”. Potem musiałaby się zgodzić na to Komisja. A to mogłoby trwać nawet wiele miesięcy. W projekcie PiS takich konkretów brak. – I teraz mamy jakieś kuriozum. W 2017 roku przy poprzedniej rekompensacie zaproponowano mediom publicznym 980 milionów złotych za osiem lat. A w 2019 roku 1,26 miliarda tylko za dwa lata 2018–2019. Początkowo posłom z wyliczeń wyszła nawet kwota 10 razy większa niż przy poprzedniej dotacji. To pokazuje, że podstawa płatności jest tu kompletnie abstrakcyjna – mówi prof. Kowalski. – Taki strumień pieniędzy dla mediów publicznych w roku wyborczym to nic innego jak forma zasilenia rządowej tuby propagandowej – zaznacza prof. Kowalski. Konsekwencją może być to, że gdy ta sprawa zostanie zgłoszona do Komisji Europejskiej, jej decyzja w kwestii zgodności rekompensaty z prawem unijnym może być negatywna. – Jeśli Komisja Europejska nakazałaby w polskiej sprawie zwrócenie rekompensaty, oznaczałoby to upadłość ekonomiczną TVP – zauważa prof. Kowalski.
Sebastian Kucharski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter