Wydanie: PRESS 11-12/2023
Zielona granica wolności słowa
W płaszczyk opinii można ubrać wiele absurdalnych faktów i sprzedać je w mediach jako prawdę. Bo prawo do wolności wyrażania poglądów coraz częściej wygrywa w sądach z innymi wartościami
Czym różni się fakt od opinii, uczą się już dzieci. W materiałach edukacyjnych dla uczniów szkoły podstawowej fakt jest definiowany jak coś, co miało miejsce i co można obiektywnie udowodnić, a opinia to pogląd lub przekonanie na dany temat, subiektywne stwierdzenie.
Serwis Key Differences w następujący sposób prezentuje kluczowe różnice między faktami i opiniami. Fakty są ściśle określone i mogą być mierzone, obserwowane i sprawdzane, są poparte dowodami, statystykami, dokumentacją. Natomiast opinia to osobisty pogląd lub osąd na dany temat, który może, ale nie musi, być poparty faktami, jest stwierdzeniem, którego nie można udowodnić metodą „prawda albo fałsz”. Nawet jeżeli opinia danego autora jest słuszna, to nie można tego zweryfikować za pomocą dowodów. Pokazuje bowiem ona tylko, co dana osoba myśli o czymś lub o kimś, czyli pokazuje jej uczucia, perspektywę, postawę, doświadczenia lub przekonania i wartości, którymi się kieruje. Tak więc fakty są bezsporne i uniwersalne dla wszystkich, ale opinię na ich temat każdy może mieć swoją.
Problem w tym, że media w przekazie już dawno przestały wyraźnie odróżniać obiektywne, rzetelne i konkretne informacje o faktach od subiektywnych komentarzy, zawierających wartościujące słownictwo i oceny. Mieszają jedno z drugim, tak że nawet najprostsza informacja tonie w gąszczu ocen wartościujących.
Wyciąganie własnych wniosków z faktów, przypisywanie czy sugerowanie motywów lub zamiarów na podstawie czyichś zachowań jest opinią.
Twierdzeniu opartemu na faktach mogą towarzyszyć uwagi, sądy ocenne lub nawet insynuacje, tworzące fałszywy obraz czegoś lub kogoś. Fakty podlegają dowodzeniu, a opinie już nie.
Suche zdanie: „Szczepionki przeciwko covid zabijają” – jest twierdzeniem i producent szczepionek ma podstawy, aby wystąpić o sprostowanie. Jeżeli jednak autor napisze: „Moim zdaniem szczepionki przeciwko covid szkodzą” – już takiemu sprostowaniu nie podlega, bo autor zaznaczył, że to jego opinia, a nie stwierdzenie faktu. W przypadku ewentualnego procesu autor będzie musiał tyko wykazać, że miał jakieś podstawy, aby tak sądzić i że swoją opinię wygłosił w trosce o – powiedzmy – tak ważną kwestię jak ludzkie zdrowie.
O tym, że wypowiedź stanowi sąd wartościujący, a nie twierdzenie faktyczne, świadczyć mogą nie tylko użyte zwroty („moim zdaniem”, „sądzę”, „uważam”), lecz również kontekst.
Sądy za opinie uznawały fragmenty tekstów, w których pisano o czymś w czasie przyszłym (np. „istnieje obawa, że pieniądze publiczne mogą zostać zmarnowane”), przypuszczającym („to mógł być szwindel”) lub z użyciem zwrotów „prawdopodobnie” czy „być może”.
– Opinia jest łatwiejsza, szybsza i tańsza do wygenerowania, wyprodukowania, bo wystarczy wykonać kilka telefonów albo poklikać na Facebooku, Instagramie, platformie X i już mamy substraty tekstu. Nie bez znaczenia jest też, że nie musimy ponosić ewentualnych poważniejszych konsekwencji za to, że takie opinie zamieściliśmy na naszych łamach – mówi dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Zakładu Dziennikarstwa Uniwersytetu Wrocławskiego.
Grzegorz Kopacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter