Wydanie: PRESS 11-12/2023
Redakcja na uchodźstwie
„Spotkajmy się u nas w biurze, ale proszę, niech pan nie pisze w swoim tekście, gdzie ono się znajduje” – wysyła mi wiadomość na WhatsAppie Galina Timczenko, dyrektor generalna największego rosyjskiego niezależnego serwisu informacyjnego Meduza.oi. Wkrótce słyszę, dlaczego konspiracja ma sens
Biuro jak biuro, odnowione, kilka pomieszczeń, łącznie może ze 100 mkw. Wyposażenie nie odbieganiczym od średniej korporacyjnej w Warszawie. To, co je odróżnia od większości siedzib mediów, to brak jakiejkolwiek tabliczki z informacją, że Meduza ma tu siedzibę.
Galina niesie dla mnie z kuchni karafkę wody nalanej z kranu. Siadamy w przeszklonej salce konferencyjnej.
– Nie przesadza pani z tą konspiracją? W końcu jesteśmy w Rydze, stolicy kraju należącego do Unii Europejskiej i NATO – pytam, bo Galinę Timczenko poznałem w Rydze prawie sześć lat temu i nie dostrzegałem wtedy u niej nawet śladów manii prześladowczej.
– Łotwa jest mocno zinfiltrowana przez rosyjskie służby specjalne – odpowiada i gorzko się uśmiecha.
W Rydze szybko się przekonuję, że Timczenko ma rację. Co prawda ona odbiera jeszcze telefon, gdy dzwoni się do niej na zwykły numer, ale do większości rosyjskich dziennikarzy, stacjonujących na Łotwie, nie mogę się dodzwonić. – Od dawna nie korzystamy ze zwykłych numerów telefonów, bo to niebezpieczne – wyjaśnia mi Timofiej Rożanskij, reporter telewizji informacyjnej Nastojaszczeje Wriemia, gdy proszę go pomoc, bo nie mogę się połączyć się z dziennikarzami na Łotwie. Dopiero później dowiem się, że większość z nich woli nie ryzykować podsłuchu i kontaktuje się tylko przez szyfrowane komunikatory, takie jak Telegram, Signal czy WhatsApp.
Nie muszą zresztą do siebie zbyt często dzwonić, bo w Rydze dziennikarze rosyjskich niezależnych mediów często spotykają się po prostu na ulicy. – Wychodzę w piątek wieczorem na stare miasto i co jakiś czas spotykam koleżanki i kolegów z innych rosyjskich redakcji. W olbrzymiej Moskwie, gdzie kiedyś wszyscy mieszkaliśmy, rzadko się widywaliśmy – mówi Ilja Barabanow, dziennikarz rosyjskiej redakcji BBC, który też przeniósł się do Rygi.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter