Wydanie: PRESS 03-04/2023

Trudna sztuka peanu

Media tworzone przez władzę zawsze potrafiły komplementować swoich politycznych patronów

Choć wydaje się, że w kategorii „miłość do władzy” rządowe i samorządowe media dochodzą właśnie do mistrzostwa, to jednak – umówmy się – przy stylu sprzed 100–200 lat współcześni autorzy brzmią zaledwie jak adepci trudnej sztuki komplementowania. Oto próbki.

Dziennikarzom „Orędownika Powiatowego” z Nakła wręcz „z ust wyrywał się okrzyk”, kiedy pisali tekst wydrukowany 2 lipca 1921 roku: „Po stu pięćdziesięciu latach niewoli polskie Nakło wita w swych murach Tego, który uosabia majestat Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej. Toteż rwą się ku Niemu serca, chylą się przed Nim głowy, czcząc w Nim nieostatnie w Europie mocarstwo, którego obywatelami jesteśmy, a z ust wyrywa się okrzyk: Naczelnik Państwa, Wódz Naczelny, zbrojnych sił polskich, Pierwszy Marszałek Polski niech żyje! Niech żyje Józef Piłsudski!”.

Piłsudski odbierał hołdy za życia, nic dziwnego, że po śmierci dziennikarze też nie unikali emocjonalnego tonu. Oto samorządowa gazeta z Krakowa: „Wolą Opatrzności – odszedł od nas na zawsze Ten, który przez całe Swoje życie walczył o Polskę. Za kilka dni ciało Jego spocznie w podziemiu Katedry Wawelskiej w kryptach między królami. Duch jednak Jego będzie żył po wieczne czasy między nami, wskazując nam drogę do prawdy” – pisała „Gazeta Urzędowa Zarządu Miejskiego w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie”, która 18 maja 1935 roku wydrukowała mowę o Józefie Piłsudskim.

Weźmy jeszcze „Krotoszyński Orędownik Powiatowy”. Oto urodzinowa laurka na cześć marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza z 19 marca 1938 roku: „Chwile, jakie przeżywa Europa a z nią i Polska, wymagają maksymalnego zjednoczenia – skupienia się pod wspólnym, zarówno żołnierzom, jak cywilnej ludności sztandarze. W naszych warunkach – tym sztandarem, tym znakiem, pod którym winniśmy się wszyscy znaleźć i skupić nasze wysiłki, jest marszałkowska buława Naczelnego Wodza Marsz. Śmigłego-Rydza”.

To przykłady z międzywojnia, ale już w XIX wieku władza lokalna świetnie rozumiała, że może sama wydawać prasę o randze urzędowej i trafiać z przekazem pod strzechy bez niewygodnego pośrednictwa wiecznie snujących wątpliwości dziennikarzy.

Tomasz Borówka

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.