Wydanie: PRESS 03-04/2021
Panie, co pan mówi?
Z Piotrem Kraśką rozmawia Maciej Kozielski
Po wyborach wygranych w 2015 roku przez PiS dziennikarzom „Wiadomości” obrywało się od polityków partii rządzącej. Niektórzy demonstracyjnie wychodzili ze studia. Jaka była atmosfera przy placu Powstańców Warszawy pod koniec Waszej pracy?
Może zabrzmi to zaskakująco: dobra. Nie było powodu, dla którego miałbym nie wierzyć wielu politykom, którzy wskazywali konkretne nazwiska tych, którzy nie będą wkrótce pracować w telewizji. Ale wiedziałem, że rzetelnie wykonujemy swoją pracę. Właśnie wtedy tygodnik „Sieci” pokazał mnie na okładce w mundurze generała stanu wojennego – „»Wiadomości« Kraśki kłamią, manipulują na skalę niespotykaną od czasu stanu wojennego”.
Do dzisiaj uważam, że szef programu informacyjnego, zwłaszcza w mediach publicznych, nie może zbyt emocjonalnie reagować na zarzuty czy krytykę. Bo każdy obywatel ma prawo uważać media publiczne za swoje i mieć wobec nich określone oczekiwania. Poczucie zawodu może być w sposób oczywisty większe niż w wypadku mediów komercyjnych.
Ale tym razem uznałem, że pewna granica została przekroczona i sprawa trafiła do sądu. Sądy w dwóch instancjach nie znalazły żadnego dowodu na poparcie tezy postawionej w tekście – żadnego przykładu naszej manipulacji i kłamstwa, co na cztery lata pracy i tysiące materiałów jest dowodem na to, że ten zespół po prostu rzetelnie wykonywał swoją pracę.
Ale mimo to, po tym jak PiS doszedł do władzy, miejsca w „Wiadomościach” dla Pana nie było. Jak Pan sam mówił, przeżył Pan 14 prezesów telewizji, 15. już nie.
A Jacek Kurski jest pierwszym prezesem, z którym byłem na ty, kiedy obejmował to stanowisko. Poznałem go na samym początku lat 90. Byliśmy razem na szkoleniu dla dziennikarzy programów informacyjnych, które prowadził Jean Offredo, szef informacji we francuskiej TF1. To miały być początki nowego serwisu w TVP, co ostatecznie się nie wydarzyło, ale spotkania z Offredo były fantastyczne. Na szkoleniu było kilkanaście osób, m.in. Jacek Kurski i Piotr Semka. To ciekawe, jak się potem potoczyły losy całej tej grupy.
Trafiłem ostatnio na Pana wywiad z prezesem PiS z 2013 roku, przed referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Jarosław Kaczyński powiedział, że „Pana bardzo szanuje”.
W pewnych sprawach prezes ma poczucie humoru. Jeśli dobrze pamiętam, założyliśmy się nawet wtedy o butelkę szampana w trakcie tego wywiadu. Referendum nie było wiążące, więc zakład nie został rozstrzygnięty. Pewnie zaskoczę pana, ale lata temu, gdy zdarzało mi się jeszcze rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim, to był bardzo uprzejmy. Mówię o tych paru minutach, nazwijmy to, „prywatnej” rozmowy tuż przed i po wywiadzie.
Maciej Kozielski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter