Wydanie: PRESS 7-8/2025
Bóg paranoi

Gdy dochodzi do potajemnej inwigilacji przy użyciu narzędzi takich jak Hermes, dziennikarze nie mają świadomości ani kontroli nad tym, co się dzieje
Dziennikarz śledczy, nazwijmy go na potrzeby tego tekstu Markiem, publikuje tekst ujawniający nadużycia władzy. Kilka dni później jego nazwisko trafia do systemu analitycznego Hermes, izraelskiego narzędzia do analizy danych z otwartych źródeł. Program błyskawicznie przeszukuje wyszukiwarki, portale społecznościowe, fora i specjalistyczne bazy danych. Zbiera wszystko, np. posty Marka, jego lajki, komentarze pod tekstami, znajomych na Facebooku, powiązania na LinkedInie, wzmianki na portalach społecznościowych. Z pozoru to nic nadzwyczajnego, przecież to publiczne dane. Tyle że Hermes nie działa jak zwykły użytkownik internetu. Tworzy sieć relacji i powiązań. Pozwala odtworzyć rytm pracy, środowisko informacyjne, a być może także źródła. Jak wiadomo, narzędzie ma też drugi, specjalistyczny moduł Robin, w którym są dane z mniej jawnej części internetu, także z baz danych wykradzionych z instytucji czy z firm. – Jeśli chodzi o wykorzystanie Hermesa, to od razu nasuwa mi się skojarzenie z orzeczeniami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które wskazują na poważne problemy związane z masową inwigilacją prowadzoną bez nadzoru sądu. Co więcej, ETPC podkreśla, że tego typu działania są szczególnie groźne z punktu widzenia ochrony dziennikarskich źródeł informacji, znacznie bardziej niż bezpośrednie żądania ujawnienia danych – mówi dr Anna Wilińska-Zelek, ekspertka w zakresie prawa mediów z kancelarii Filipiak Babicz.
Jak tłumaczy Wilińska-Zelek, w przypadku oficjalnego żądania dziennikarz ma możliwość reakcji, np. powołania się na tajemnicę dziennikarską czy podjęcia innych działań obronnych. Tymczasem w sytuacji, gdy dochodzi do potajemnej inwigilacji przy użyciu narzędzi takich jak Hermes, dziennikarze nie mają świadomości ani kontroli nad tym, co się dzieje. To działania jednostronne, całkowicie poza ich wiedzą. Izraelski program do analizy cyfrowych śladów w rękach prokuratury przestał więc być tylko technologicznym narzędziem. Stał się lustrem, w którym odbijała się paranoja władzy.
Piotr Zieliński
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter
