Wydanie: PRESS 7-8/2025
Plagiator bez powodu

JAN MAZUREK i DOMINIK PIECHOTA byli u bram dziennikarskiej kariery. Młodzi, zdolni, ambitni. Chcieli więcej i więcej. To ich zgubiło. Dziś pierwszy – po roku czyśćca – wrócił do pracy. Drugi jest wciąż na banicji. To kara za kradzież newsów
Zatłoczone ulice Buenos Aires. Samochody w chaosie jadą jeden za drugim. Każdy trochę jak chce. Jedne szybciej, drugie wolniej. Z niektórych aut przez odsunięte boczne szyby odważnie wychylają się ludzie. Wzdłuż tej rzeki pojazdów idzie niekończący się pochód ludzi. Wszyscy mają na sobie albo koszulki w barwach Argentyny, albo machają argentyńskimi flagami. Śpiewają, krzyczą. Coś skandują. We wszystko mieszają się odgłosy klaksonów. Kamera pokazuje te migawki z bagażnika jakiegoś pickupa. Obraz jest niewyraźny. Na samochodzie jest kilka osób. Wśród nich Dominik Piechota, wysłannik Kanału Sportowego. Relacjonuje właśnie na żywo, jak fani Albicelestes (przydomek reprezentacji Argentyny) świętują zdobycie mistrzostwa świata. Nagle do jadącego auta podbiega dziewczyna, która w jednej ręce trzyma papierosa, a w drugiej uciętą w połowie plastikową butelkę, w której najpewniej jest piwo. – Bierz ją, bierz ją! – krzyczy Michał Pol, który w tym czasie, razem z Tomaszem Smokowskim i Krzysztofem Stanowskim, prowadzi studio w Warszawie. – To jest twoja żona! – śmieje się Smokowski. – Dominik, pocałują tę dziewczynę! – dorzuca po chwili. Piechota nie zastanawia się ani chwili i całuje Argentynkę w policzek. Wydaje się, że zawodowo złapał Pana Boga za nogi. Dziś jednak musi wszystko rozpoczynać od nowa, bo w kilku jego tekstach doszukano się plagiatu.
Jakub Guder
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter
