Wydanie: PRESS 09-10/2024
Niezdarna praca zdalna
Dojazdy do redakcji to dziś dla wielu pracowników strata czasu i powód do zwolnienia się. Mimo to media wzywają do biur
Najpierw było po dobroci. Dziennikarze i redaktorzy Ringier Axel Springer Polska z „Faktu”, „Newsweek Polska”, Onetu, „Forbes Polska” czy Business Insider latem 2022 roku dostawali korporacyjne e-maile, w których zarząd i dział HR zapraszali ich, żeby wpadli do siedziby firmy. Kuszono nie lada atrakcjami. Były przekąski i smaczne owoce, a z kranów w kuchni, po wybraniu odpowiedniej opcji, leciała woda gazowana. Można było sobie też zrobić profesjonalną sesję zdjęciową, przygrywał nawet didżej.
– Przyszło nawet trochę ludzi, ale bardziej dla rozrywki i wymienienia plotek niż pracy – wspomina jeden z dziennikarzy RASP. – Następnego dnia w redakcjach znów byli tylko nieliczni, mimo że kusili nas, czym tylko mogli, nawet miejscami parkingowymi, które przed przyjściem do pracy można było sobie zarezerwować przez internet z jednodniowym wyprzedzeniem. A to w warszawskim Mordorze poważny benefit – dodaje z ironią pracownik RASP, który teraz przez trzy dni w tygodniu może pracować z domu.
Pandemia COVID-19 i raz zaostrzane, raz luzowane lockdowny, sprawiły, że co dla większości dziennikarzy i ich szefów wcześniej wydawało się niemożliwe, stało się najpierw konieczną codziennością, potem normalnością, a po upływie roku niektórzy zaczęli pracę zdalną z domu uważać za swoje niezbywalne prawo.
Gdy szefowie zaczęli ogłaszać powroty do pracy w siedzibach firm, doszło do protestów, niekiedy graniczących z buntami.
Firmy medialne stosują rozmaite taktyki ściągania pracowników z domów do redakcji. Rzadko odbywa się to bezproblemowo. Prawie nikt nie chce się na ten drażliwy temat wypowiadać pod nazwiskiem. Szefowie boją się podpaść podwładnym, a ci drudzy – szefom.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter