Wydanie: PRESS 07-08/2024
Patent na AFD
Im silniejsza staje się partia AfD, tym większy problem mają z nią niemieckie media. Ile i jak o niej mówić? Brakuje na to pomysłu
Wieczór wyborczy, 9 czerwca br. Do studia prywatnej telewizji NTV w Berlinie, należącej do grupy RTL, przyjeżdża Alice Weidel, współprzewodnicząca Alternatywy dla Niemiec (AfD). Przed wejściem do budynku jest serdecznie witana. „Miło, że pani przyszła” – mówią ściskające jej dłoń osoby z NTV. 45-letnia Weidel, zgrabna blondynka, dobrze prezentuje się przed kamerami. Uśmiecha się i jest rozluźniona. To nieczęsty widok.
„Pani Weidel też podałbym rękę. Super pani Weidel. Tak dalej” – napisał ktoś na YouTubie pod półminutową rolką, która pokazuje przyjazd Alice Weidel do studia. Wpis opatrzył kilkoma niebieskimi serduszkami; niebieski to kolor AfD. „Nasza nowa kanclerz”, „Cudowna kobieta”, „Co za wdzięk!”, „Byłaby panią kanclerz naszych serc” – pisali inni. Ktoś zauważył, że „AfD jest wreszcie witana tak, jak powinna”, a ktoś inny pogratulował NTV, że „przyzwoicie obchodzi się z panią Weidel”. Wśród 65 komentarzy są tylko dwa krytyczne głosy.
W 2017 roku Alice Weidel weszła do niemieckiego Bundestagu, wraz z 87 innymi kandydatami z jej partii. Ich notowania powoli, ale systematycznie rosną. W czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego AfD zajęła drugie miejsce, zdobywając 16 proc. głosów i wyprzedzając wszystkie partie rządzącej w Niemczech koalicji SPD, Zielonych i FDP.
Niemieckie media nie wiedzą, jak sobie radzić z AfD i miotają się między próbami wyciszenia tej partii, traktowaniem jej jak każdej innej czy krytykowaniem jako niedemokratycznej.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter