Wydanie: PRESS 09-10/2023
Nie lubię niezrealizowanych pomysłów
Z Kingą Grzelewską, managing partner i creative director w Mullenlowe Warsaw, rozmawia Agata Małkowska-Szozda
Ukończyłaś wydział wiedzy o teatrze w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie. Jak to się stało, że już jako studentka zostałaś współtwórcą programu „Magazyn teatralny” w TVP 2?
Dodajmy, że to były te dobre czasy telewizji publicznej, w których Jerzemu Kapuścińskiemu udało się z Dwójki zrobić odważny, opiniotwórczy program z istotną rolą kultury. Jako studentka pierwszego roku wiedzy o teatrze pojechałam do Krakowa na festiwal „Reminiscencje”. W trakcie panelu o kondycji teatru alternatywnego jeden z aktorów Teatru Ósmego Dnia w ramach protestu próbował oblać piwem krytyka teatralnego Krzysztofa Mieszkowskiego. I tu pojawiam się ja: idealistka wierząca do dziś w moc kultury i jej odpowiedzialność za zmiany społeczne. Poprosiłam o mikrofon i z tylnego rzędu na widowni kulturalnie, lecz dobitnie powiedziałam, że teatr jest dla mnie bardzo ważny, rozmowa o jego kondycji również. Niezwykle cenię spektakle Teatru Ósmego Dnia, ale jestem bardzo rozczarowana tym incydentem. Wróciłam do Warszawy i po wakacjach okazało się, że Krzysztof Mieszkowski będzie robił magazyn o teatrze i poszukuje mnie przez moją uczelnię. Tak się zaczęło kilka lat naszej współpracy, dzięki której robiłam wywiady z najwybitniejszymi twórcami: Piną Bausch, Krystianem Lupą, Krzysztofem Warlikowskim, Eimuntasem Nekrošiusem i wieloma innymi.
Jak po takim starcie trafiłaś do reklamy?
Było to w przerwie semestralnej podczas studiów doktoranckich w Szkole Nauk Społecznych przy PAN. Nadal robiłam w telewizji „Magazyn teatralny”, ale Maciek Kowalczuk, ówczesny dyrektor kreatywny D’Arcy, nie odrzucił podania dziewczyny, która powiedziała, że ma tylko dwa tygodnie na sprawdzenie, czy branża reklamowa jej się podoba. Moi znajomi zakładali się, że raczej mi się nie spodoba. Mylili się.
Co spowodowało, że zostałaś?
Kreatywność. Trafiłam do niezwykle kreatywnego zespołu pod wodzą Maćka Kowalczuka oraz Przemka Bogdanowicza, mogłam współpracować z wybitnymi artystami, były na to pieniądze. Czułam, że się rozwijam. Poza tym sztuka i reklama są ze sobą blisko. Jestem ciekawa kultury we wszystkich aspektach: od Louise Bourgeois, przez Harry’ego Stylesa, po reklamę Guinnessa „Good things come to those who wait”.
Agata Małkowska-Szozda
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter