Wydanie: PRESS 09-10/2023
Bez dobrego kontaktu
Krzysztof Daukszewicz głupio zażartował, a Piotr Jacoń dostrzegł w tym manifest. Obaj stracili
Materiał był typowy dla „Szkła kontaktowego”. Zestawiono wypowiedzi polityków, w tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, o kobietach. Typowe miało być też tradycyjne łączenie z prowadzącym nadawanego po „Szkle kontaktowym” magazynu „Dzień po dniu”. Ale nim Tomasz Sianecki zapytał Piotra Jaconia: „Co dzisiaj u ciebie?”, widzowie usłyszeli słowa współprowadzącego tego dnia „Szkło kontaktowe” Krzysztofa Daukszewicza: „A jakiej płci on dzisiaj jest?”. „Chyba ja pier... głupotę” – dodał satyryk, gdy na ekranie pojawiły się już napisy końcowe.
Piotr Jacoń, prowadzący „Dzień po dniu”, w pierwszej chwili nie zareagował. Ale następnego dnia na Instagramie dał swoje zdjęcie z chwili wypowiedzi Daukszewicza i napisał: „Zapamiętajcie moją twarz. To twarz wkurwienia i bezradności. (…) Dobrze się bawicie? Popatrzcie na moją twarz. Tak wyglądamy, gdy wy pękacie ze śmiechu. Tak wyglądamy, gdy śmiejecie się, patrząc nam w oczy. Tak wyglądamy, gdy chcemy wam wykrzyczeć: Dość!”.
Piotr Jacoń jest ojcem transpłciowej córki Wiktorii, a ponad dwa lata temu stał się twarzą debaty o problemach osób transpłciowych i ich rodzin w Polsce.
Ewa Siedlecka, publicystka tygodnika „Polityka”, ma swoje zdanie o wypowiedzi Krzysztofa Daukszewicza: – Jego żart był głupi, ale z kategorii tych nawykowych. Mówimy czasem coś bez świadomości, że obok nas jest ktoś, komu nasze słowa sprawią przykrość. Dlatego reakcja Piotra Jaconia była w pełni zrozumiała. Miał prawo poczuć się urażony, bo on i jego rodzina zostali osobiście dotknięci. Ale żart żartem. Nawet głupi dowcip powinno się puścić w niepamięć – podsumowuje Siedlecka.
– Zdarzyła się sytuacja kryzysowa – przyznaje dr Mirosław Oczkoś, specjalista od zarządzania sytuacjami kryzysowymi, wykładowca w Szkole Głównej Handlowej. – Komentując zachowanie Jarosława Kaczyńskiego, Daukszewicz walnął gafę. Piotr Jacoń poczuł się osobiście dotknięty. To są fakty – wylicza. – A potem pojawiła się kula śnieżna, która wszystko zmiotła. Panowie zaczęli wymieniać się uprzejmościami, a najgorsze, że robili to za pomocą mediów społecznościowych. TVN 24 zamiast wkroczyć do akcji, wziąć miecz i przeciąć ten węzeł gordyjski, zastosował technikę strusia, czyli schował głowę w piasek. Zamiast zaprosić obu panów następnego dnia do udziału w „Szkle kontaktowym”, gdzie mogłoby dojść do pojednania, stacja pozwoliła, by sytuacja wymknęła się spod kontroli – konkluduje Oczkoś.
Grzegorz Sajór
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter