Wydanie: PRESS 09-10/2023
Bez fałszywej symetrii
Z Malwiną Dziedzic, dziennikarką „Polityki”, rozmawia Weronika Mirowska
Nadal jesteś najmłodsza w redakcji „Polityki”?
Niestety już nie. W działach społecznym i internetowym są młodsze koleżanki.
Niedawno podpadłaś dziennikarskim symetrystom swoim wpisem na Facebooku. Napisałaś: „Symetryści Sroczyński, Meller, Flieger użyli sobie dziś w Toku, obrażając Adama Abramczyka, jednego z najbardziej aktywnych uczestników twitterowej debaty, przeciwnika PiS”.
Symetrystów uważam za akuszerów autokratów. A wpis, do którego nawiązujesz, był wyrazem mojego oburzenia na audycję radia Tok FM, w której dziennikarze wyzywali od „wściekłych kundelków”, hejterów i trolli zwykłych obywateli komentujących polską politykę. Wspominany tam Adam Abramczyk jest bezkompromisowym obrońcą demokracji, jest antypisowski i ma czelność punktować symetrystów. Właśnie tym im podpadł. Podobnie jak grupa określana jako Silni Razem. To aktywiści, którzy nie boją się krytykować władzy. Są poirytowani tym, że część dziennikarzy usprawiedliwia rządzących i nie dostrzega, w jakim kierunku zmierza nasz kraj.
A wspomniani dziennikarze, zamiast spróbować ich zrozumieć, zastanowić się, skąd ta frustracja, złość, postanowili sobie na nich poużywać. Atakowali człowieka, który ani nie jest dziennikarzem, ani nie pełni żadnych funkcji publicznych czy partyjnych. Uważam to za niedopuszczalne.
Stwierdziłaś, że atak na Abramczyka i chęć prześwietlania go przez symetrystów wynika z tego, że „ośmiela się krytykować Wielce Szanownych Państwa Dziennikarzy”. I dodałaś: „Dziennikarze to nie święte krowy. Słuchacze, Czytelnicy, Widzowie mają prawo oceniać naszą pracę, chwalić lub krytykować nasze poglądy”.
Dziennikarze tej tak zwanej naszej, liberalno-lewicowej strony namawiali się na Twitterze na „dogłębną sylwetkę” Abramczyka, czyli nic innego jak medialną lustrację. Czym to się różni od metod PiS-u czy choćby działań Doroty Kani?
Nieumiejętność mierzenia się symetrystów z krytyką jest dla mnie zadziwiająca, bo w naszym zawodzie powinniśmy się liczyć z tym, że nie każdy będzie nas głaskał po głowie i nie każdemu nasze poglądy będą pasować. A atakowanie na antenie własnych odbiorców jest jakąś absolutną dziennikarską prywatą.
Abramczyk udostępnia mnóstwo tweetów, więc pewien funkcjonariusz propisowskiego portalu zrobił kompilację kilkunastu bodaj wpisów, gdzie padały wulgaryzmy. To były jakieś stare tweety, których nie znałam, a tę kompilację zobaczyłam dopiero, kiedy ktoś mi ją podrzucił na FB. Oczywiście nie akceptuję takiego języka, ale jeżeli chcemy być uczciwi, to zwróćmy uwagę na współprowadzącego z Grzegorzem Sroczyńskim podcast w Tok FM „Sabat symetrystów”. Jest nim bloger, który przedstawia się jako Galopujący Major. Gdy się przejrzy jego aktywność, to okazuje się, że operuje takim samym wulgarnym językiem. I co? Nic, bo ten hejter jest nasz. Jego nikt nie ośmieli się skrytykować.
Weronika Mirowska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter