Wydanie: PRESS 09-10/2023
Stańczyk polskiej ekonomii
Wypowiedzi szefa NBP Adama Glapińskiego sprawiły, że stał się obiektem memów. Media nie traktują go poważnie, więc nie krytykują merytorycznie
Profesor nauk ekonomicznych, wykładowca w Szkole Głównej Handlowej, były poseł, senator, minister. W końcu członek Rady Polityki Pieniężnej, potem zarządu Narodowego Banku Polskiego. A od 2016 roku prezes NBP.
HISTORIE WPADEK I NIESPRAWDZONYCH PROGNOZ
Ekonomiści nie mogą mu zapomnieć 2021 roku, kiedy apelowali do polskich władz monetarnych o reakcję wobec rosnących cen. Szef NBP z uporem przekonywał, że podwyżek stóp procentowych należy spodziewać się dopiero w 2022 roku, i to raczej w drugiej połowie. We wrześniu 2021 roku podniesienie stóp przy rosnącej inflacji uznał nawet za „szkolny błąd”, niekorzystny dla gospodarki odbudowującej się po pandemii. Mówił o inflacji: „Bardzo nas zasmucił ten wskaźnik. Jednak poziom ten jest efektem czynników niezależnych od polityki Narodowego Banku Polskiego”.
Inflacja zbliżała się wówczas do 6 proc. w skali roku, a ceny rosły najszybciej od dwóch dekad.
Jednak w ciągu zaledwie miesiąca Rada Polityki Pieniężnej (organ decyzyjny NBP) postanowiła działać i na początku października ogłosiła pierwszą od lat podwyżkę stóp procentowych. W ramach „dążenia do obniżenia inflacji”, na którą wcześniej – według Glapińskiego – NBP miał nie mieć wpływu.
– To pokazało, że polityka komunikacyjna banku centralnego, która jest kluczowa, bo kształtuje oczekiwania inflacyjne całego społeczeństwa, jest na drastycznie niskim poziomie. To była bardzo obciążająca sytuacja. Niedopuszczalne jest, żeby z miesiąca na miesiąc zmieniać klucz polityki monetarnej, bo to prosta droga do chaosu – komentuje dr Wojciech Świder, ekonomista z Katedry Finansów Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Tłumaczy, że w dojrzałej gospodarce wszyscy muszą mieć jasność: jeśli NBP coś mówi, to tak zrobi. Gdy społeczeństwo spodziewa się dalszej inflacji, to agresywnie domaga się podwyżek płac, nie chce oszczędzać, część osób decyduje się nawet na gromadzenie zapasów – co tym bardziej napędza inflację.
Aleksandra Pucułek
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter