Wydanie: PRESS 07-08/2023
Nasza wyspa jest mała
Z Mirosławem Żukowskim, dziennikarzem sportowym, do niedawna szefem działu sport „Rzeczpospolitej”, rozmawia Grzegorz Kopacz
Jeżdżenie za Igą Świątek po świecie to Pana pomysł na emeryturę po 32 latach pracy w „Rzeczpospolitej”?
Niejedyny, ale rzeczywiście byłem w Rzymie, pojechałem do Paryża, wybieram się na Wimbledon. Do Paryża nie mogłem nie pojechać, wielkoszlemowe zwycięstwa Igi Świątek to dla mnie wielkie przeżycie. Zresztą nie tylko dla mnie. Gdy na korcie centralnym grano polski hymn, płakałem ja, jeszcze bardziej płakał stojący obok mnie tenisowy ekspert i mój świetny kolega Adam Romer. Popatrzyliśmy na siebie i nic nie trzeba było mówić.
Takie wyjazdy muszą być kosztowne.
Jeżdżę tam, gdzie mogę tanio nocować, bo nie stać mnie na przykład na dwa tygodnie w Londynie w przyzwoitym hotelu, który nie urąga godności starszego człowieka. Na szczęście od wielu lat mieszka tam moja córka.
Dlaczego w Polsce brakuje specjalistów od profesjonalnego komentowania tenisa?
Nie brakuje.
Kiedy słucham jednego z komentatorów Polsatu Sport Tomasza Lorka z tą jego nieznośną manierą językową, niewłaściwym akcentem, cudacznymi zdrobnieniami, mówieniem do widzów slangiem, to zastanawiam się, czy Bohdan Tomaszewski w grobie się nie przewraca.
Tomka Lorka znam od wielu lat, osobiście go lubię, żyje żużlem, o którego kulisach napisał kiedyś świetny tekst do „Rzeczpospolitej”, i tenisem, ale jego maniera jest rzeczywiście nieakceptowalna. Andrzej Fąfara napisał kiedyś o nim tekst „Anglik z Kołomyi”.
Grzegorz Kopacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter