Wydanie: PRESS 07-08/2022
Milczenie wiele mówi
Odejście Tomasza Lisa zaskoczyło wszystkich oprócz niego samego. Zdążył napisać wstępniak krytykujący całą branżę dziennikarską. Teraz branża krytykuje jego, a tylko nieliczni chwalą
Mija godzina 20.00, gdy jak w każdą niedzielę na twitterowym koncie „Ola Czarnego”, czyli Aleksandra Twardowskiego, przedsiębiorcy i twitterowicza rozpoczyna się cotygodniowa dyskusja z cyklu „Tydzień z głowy”. Tym razem – 29 maja – poświęcona kondycji mediów w czasach Prawa i Sprawiedliwości. Pretekstem jest zwolnienie pięć dni wcześniej Tomasza Lisa z funkcji redaktora naczelnego „Newsweek Polska”. Temat: „Dziennikarstwo w czasach PiS – za co zwolniono Tomasza Lisa?”. W pewnym momencie w pokoju na Twitterze jest ok. 300 osób.
– Jestem załamana – mówi na wstępie o dziennikarzach Agnieszka, jedna ze współprowadzących dyskusję. I stawia pytanie: – Czy mamy jeszcze czwartą władzę i rzetelne dziennikarstwo, czy ludzi, którzy piszą na zlecenie, bo są opłacani przez partie?
Uczestnicy rozmowy są zgodni – jakość i stan polskiego dziennikarstwa są zatrważające. Czyli zgadzają się z tym, co napisał Tomasz Lis 23 maja w swoim ostatnim wstępniaku w „Newsweek Polska”. W tekście zatytułowanym „Czwarta pseudowładza” na trzech stronach Lis dowodził, że „w Polsce wolnych mediów generalnie już nie ma. Jest raczej kilka wolnych redakcji. Nie trzeba niestety wszystkich palców obu rąk, by je zliczyć”.
„Większość mediów i bardzo wielu dziennikarzy jest jednak zaplątanych w bardzo gęstą sieć politycznych, personalnych i towarzyskich zależności z władzą i jej ludźmi. Nikt ich do tej sieci na siłę nie wciągał. Wchodzili dobrowolnie. Jedni ze strachu i oportunizmu, inni z pazerności, jeszcze inni z próżności” – opisywał środowisko dziennikarskie w Polsce. W tekście dostało się m.in. serwisowi 300polityka.pl, tygodnikowi „Wprost”, Polsatowi, RMF FM, Wirtualnej Polsce, TVN. A także gali Grand Press, na której Lis fotografował się z obiema żonami.
Dzień po tym tekście Tomasz Lis został zwolniony w trybie natychmiastowym z funkcji redaktora naczelnego polskiego „Newsweeka”. Po 10 latach pracy, bez podania przyczyn.
– Szok. Przecież dzień wcześniej odbyło się planowanie kolejnego numeru. Nikt się tego nie spodziewał – mówią jednym głosem w redakcji „Newsweek Polska”.
Grzegorz Sajór
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter