Wydanie: PRESS 03-04/2022
Niemiecki serial bez końca
Od 52 lat Niemcy oglądają „Tatort”, a ich miłość do tego serialu kryminalnego nie maleje. Powodów jest kilka
Oglądasz »Tatort«?” – pyta przyjaciółka na komunikatorze. „Zobacz w osiemnastej minucie”. Po trzech kwadransach przychodzi kolejna wiadomość – znów scena z naszym wspólnym znajomym, który dostał w filmie niewielką rolę. Do tego zakątki miasta, które znamy jak własną kieszeń.
Dla milionów Niemców nie ma weekendu bez serialu „Tatort” („Miejsce zbrodni”). W prawie każdą niedzielę o godzinie 20.15 zasiadają przed telewizorami, żeby przez 90 minut oglądać kultowy serial kryminalny, a właściwie cykl seriali z różnymi komisarzami. Jego popularność nie maleje od 52 lat. Do końca lutego br. Niemcy zobaczyli 1191 odcinków. I wciąż czekają na więcej. – Nie wyobrażam sobie niedzieli bez „Tatortu” – mówi 50-letni Hans-Georg. – To zakończenie weekendu, półtorej godziny z dobrym filmem, w którym na końcu zwycięży dobro.
Kiedy w 1969 roku Gunther Witte wymyślił „Tatort”, planował serial na dwa lata. „Kryterium, które leżało mi na sercu, zakładało, że historie, które pokazuje »Tatort«, mają być realistyczne i do pomyślenia w naszym kraju” – mówił w listopadzie 2016 roku dziennikowi „Süddeutsche Zeitung”, krótko przed emisją tysięcznego odcinka. O tym, że będzie ich aż tyle, Witte nawet nie śnił. „Gdyby mi to ktoś wtedy przepowiedział, odparłbym: Chyba zwariowałeś!” – stwierdził.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter