Wydanie: PRESS 11-12/2020
Podejść jak najbliżej
Przed transmisją online trzeba zrobić porządną kwerendę, bo w czasie nagrania nie ma już czasu, żeby cokolwiek sprawdzać czy zaglądać do notatek – radzi reporter OKO.press Maciek Piasecki, który za pomocą smartfona relacjonuje demonstracje uliczne
Zazwyczaj transmisje online na Facebooku prowadzą wolni strzelcy, określani jako dziennikarze obywatelscy. W redakcjach polskich mediów to wciąż dodatek, choć na świecie ten format to już pozycja obowiązkowa. Od kilku lat mówi się nawet o mobile journalism.
W OKO.press, gdzie pracuję, transmisje z wydarzeń ulicznych robione za pomocą telefonu to moje główne zajęcie, a dla redakcji to jeden z naszych stałych formatów. Okazał się na tyle popularny, że w sierpniu 2020 roku postanowiliśmy wykorzystać tę formę relacji także w czasie protestów na Białorusi.
WYSTARCZY TELEFON
Technicznie rzecz ujmując, nie ma nic prostszego, niż zrobić stream z wydarzenia takiego jak protest. Wystarczy smartfon, bo gigabajty mobilnego internetu to wydatek rzędu kilku złotych. Klasa sprzętu ma znaczenie marginalne, bo jakość obrazu i tak zależy od szybkości transferu, choć lepiej nie próbować bez połączenia LTE. Warto za to zainwestować w mikrofon na przedłużaczu, w najprostszą stabilizację obrazu w rodzaju selfie sticka (wystarczy taki za 20 zł) i powerbank, bo nie ma nic gorszego niż rozładowująca się bateria w trakcie zdarzenia.
Maciek Piasecki
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter