Wydanie: PRESS 11-12/2020

Trafiony, niezatopiony

Agora ostatecznie nie zwolniła dyscyplinarnie szefa związku zawodowego Solidarność. Ale to tylko wygrana bitwa, nie wojna

Jestem zdezorientowany – rzuca krótko Wojciech Orliński, gdy pytam, jak się czuje. Mamy czwartek, 15 października. Wczesne popołudnie. Kilkanaście godzin wcześniej Orliński, szef Solidarności w Agorze, dowiedział się, że nie zostanie dyscyplinarnie wyrzucony z pracy. – Nie wiem, kto i co chciał osiągnąć, doprowadzając do nagłośnienia konfliktu. Jeśli celem było to, byśmy ze sobą rozmawiali – można było to zrobić bez całego zamieszania – mówi dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

Wcześniej na swoim blogu Ekskursje.pl napisał, że „ponieważ porozumieliśmy się z zarządem jak Polak z Polakiem, nie będę już do niczego wracać. Wielkodusznie puszczę wszystko w niepamięć”. „Wygraliśmy! Dziękuję wszystkim, którzy nas wsparli!” – zareagowała na swoim profilu na Twitterze na wieść o porozumieniu dziennikarka „GW” Adriana Rozwadowska. „Wygraliście bitwę, a nie wojnę. To się tak nie skończy, zobaczy Pani” – napisał ktoś w komentarzu pod jej postem.

DYSCYPLINARKA

Bitwa rozpoczęła się ostatniego dnia września. Było 17 minut po godzinie 22, gdy do związku zawodowego Solidarność, działającego w Agorze od 2011 roku, dotarło pismo od zarządu firmy, w którym spółka zwracała się z wnioskiem o wyrażenie zgody na dyscyplinarne rozwiązanie umowy z Orlińskim. Powód? Art. 52 par. 1 Kodeksu pracy. Mówi on o rozwiązaniu umowy z winy zatrudnionego w przypadku „ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych”. Poszło o rozesłany pracownikom w połowie września newsletter związku, w którym Orliński ostrzegał przed zwolnieniami grupowymi w Agorze („będzie masakryczna rzeź” – pisał), które miałyby się rozpocząć w połowie października. „Wydaje mi się, że będą największe w historii, może nawet kilkaset osób. Co miesiąc zwalniali po kilkanaście osób, żeby nie przekroczyć limitu, teraz zwolnią więcej” – mówił we wrześniu Orliński „Presserwisowi”. Sugerował, że nowa dyrektorka działu HR Agory Ewa Zając została zatrudniona właśnie w celu przeprowadzenia zwolnień grupowych. „Jaki może być powód, dla którego nową szefową HR zamiast któregoś z wieloletnich zastępców zostaje osoba kompletnie z zewnątrz? Jedyny, jaki mi przychodzi do głowy, to że będzie wielka czystka” – mówił „Presserwisowi”.

Grzegorz Sajór

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.