Wydanie: PRESS 09-10/2020
Zwycięskie okno
Jesień to we Francji gorączkowy czas obstawiania najlepszych książek. A najbardziej pożądana Nagroda Goncourtów w kwocie dziesięciu euro jest ważniejsza od literackiej Nagrody Nobla
Francuski dziennikarski slang ma termin „marronier”, czyli kasztanowiec (anglosaskim odpowiednikiem jest „evergreen”). Oznacza tematy, które każdego roku pojawiają się o tej samej porze i żadna redakcja nie może ich pominąć: jak śnieg w zimie, upały w lecie, wakacyjne korki. Dla Francuzów takim tematem jest też jesienny literacki maraton konkursowy z zapowiedziami, spekulacjami i zakulisowymi plotkami o możliwych zwycięzcach.
Wikipedia wylicza ponad 80 francuskich wyróżnień literackich. Nagrody przyznaje większość liczących się mediów, miasta, regiony, stowarzyszenia, fundacje, nie mówiąc już o sieciach sprzedaży książek, zarówno klasycznych, jak i tych działających online.
Są takie ciekawostki jak nagroda za powieść populistyczną czy Prix Maya za dzieło promujące obronę zwierząt, ale także dwa polskie akcenty: Goncourt polskich czytelników i Nagroda Wojtka Siudmaka (przyznawana od 2009 roku – za grafikę). Jednak w tym zalewie literackich nagród liczy się tylko kilka, które od dziesięcioleci stymulują francuski rynek literacki. Szczyt zainteresowania mediów i opinii publicznej przypada na początek listopada, tuż przed rozstrzygnięciem najbardziej prestiżowych: Goncourt, Renaudot, Femina, Médicis i Interallié. Rynek literacki zamienia się wtedy w loterię, w której każdy obstawia potencjalnego zwycięzcę.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter