Wydanie: PRESS 03-04/2018
Stowarzyszenie Dziennikarzy Partyjnych
Żądanie ujawnienia szczegółów śledztwa dziennikarskiego pokazuje, jak bardzo obecne SDP odeszło od deklarowanych zasad
Marzanna Stychlerz-Kłucińska: „Dlaczego TVN zwlekała z takim newsem kilka miesięcy? Każdy czyn karalny należy zgłosić odpowiednim władzom w możliwie najszybszym terminie”.
Aleksander Wierzejski: „Do dziś nie doczekaliśmy wskazania paragrafu, który pozwala dziennikarzowi utrzymać w tajemnicy wiadomość o przestępstwie”.
Ewa Łosińska: „Pamiętam głośne niegdyś materiały śledcze dziennikarzy, które po latach kończyły się wyrokiem kompletnie deprecjonującym ich autorów. Tak było w przypadku głośnego tekstu »Rzeczpospolitej« z 2001 roku pióra m.in. Bertolda Kittela o rzekomej korupcji Romualda Szeremietiewa”.
To cytaty z felietonów na portalu Sdp.pl po tym, jak 20 stycznia br. „Superwizjer” TVN wyemitował reportaż „Z kamerą wśród polskich neonazistów” autorstwa Bertolda Kittela, Anny Sobolewskiej i Piotra Wacowskiego. Dziennikarzom udało się przeniknąć do środowiska polskich neonazistów, m.in. związanych ze stowarzyszeniem Duma i Nowoczesność oraz fundacją Orle Gniazdo. Cała Polska mogła zobaczyć, jak polscy neonaziści świętują urodziny Adolfa Hitlera, czcząc swastyki, krzycząc „sieg heil” i wznosząc ręce w hitlerowskim geście.
Wybuchł skandal. Zareagował premier, organy ścigania, w Sejmie minister spraw wewnętrznych musiał poinformować o działalności skrajnych organizacji w Polsce. Dziennikarze w mediach społecznościowych gratulowali autorom reportażu w TVN 24 tak mocnego materiału.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich też zareagowało. W liście do redaktora naczelnego TVN 24 Adama Pieczyńskiego zarząd Oddziału Warszawskiego SDP poprosił o wyjaśnienie „podstawy prawnej, w oparciu o którą redakcja zataiła fakt popełnienia przestępstwa”, bo „według informacji podanych przez TVN 24 do przestępstwa doszło w kwietniu 2017 roku, a emisja materiału miała miejsce 20 stycznia 2018 roku”. SDP chce też wiedzieć, „kto podjął decyzję o wielomiesięcznym przetrzymaniu materiału i niepoinformowaniu organów ścigania” oraz poznać szczegóły pracy dziennikarzy śledczych: „jakie czynności podjęła redakcja, jakie były etapy śledztwa i czego dotyczyły, ile osób prowadziło śledztwo (...) i kto nadzorował produkcję całego reportażu”.
– Oni zapominają, że dziennikarstwo to służenie ludziom, a nie władzy – komentuje Grzegorz Cydejko, były szef warszawskiego oddziału SDP.
Mariusz Kowalczyk
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter