Wydanie: PRESS 01/2010
Stopklatka
Zanim wyda się pieniądze na naukę w szkole fotografii, warto sprecyzować swoje oczekiwania
Gdyby poziom polskiej fotografii mierzyć liczbą szkół, które o niej uczą, powinniśmy dobijać do czołówki Europy. Gdyby polska prasa publikowała zdjęcia absolwentów takich szkół, mielibyśmy może porządną reprezentację w World Press Photo. Na razie jednak powstające jak grzyby po deszczu szkoły fotograficzne nie podnoszą poziomu polskiej fotografii prasowej. Po pierwsze, wiele z nich nie takie cele sobie stawia. Po drugie, duże rozdrobnienie kadry wykładowców powoduje, że wciąż nie ma w Polsce wiodącej, na światowym poziomie szkolącej fotoreporterów uczelni.
– Problem polega na tym, że na zajęcia w niemal wszystkich szkołach fotograficznych w Polsce trafiają zarówno fotoamatorzy, którzy edukację tam traktują jak przygodę lub formę spędzenia czasu, jak i zawodowcy bądź osoby, które chcą zawodowo związać się z fotografią – wyjaśnia Andrzej Zygmuntowicz, wykładowca Collegium Civitas i współpracownik „Akademii fotoreportażu” prowadzonej przez kolektyw Napo Images. Tadeusz Rolke, legenda polskiego fotoreportażu i wykładowca Warszawskiej Szkoły Fotografii, opowiada, że na jego zajęciach sporą grupę słuchaczy stanowią 30–40-letni pasjonaci z zapleczem finansowym i potrzebą robienia czegoś twórczego w życiu. Ile osób z aspiracjami zostania zawodowym fotografem uczy się u niego? – Mniejszość, zdecydowana mniejszość – stwierdza Rolke.
Filip Springer, Kolektyw Fotografów Visavis.pl
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter