Wydanie: PRESS 01/2010
Nie przesunęłam czaszki
Postawiłam wszystko na jedną kartę. Żeby pójść do przodu, czasem trzeba się cofnąć
Dokumentalistka, reżyserka, producentka – tak określają Panią polskie media. Kim Pani właściwie jest?
Jestem producentką, z tym że w BBC oznacza to kogoś innego niż w Polsce. W BBC producent to reżyser-dokumentalista, który często proponuje temat, wyszukuje bohaterów, pisze scenariusz i przy pomocy ekipy realizuje go na planie. Tymczasem w Polsce producent to jest ktoś, kto dba o finansowanie i odpowiada tylko za kwestie techniczne i organizacyjne. U nas środki na realizację filmu zabezpiecza BBC.
Jeżeli zbieram materiał i dokądś jadę, najczęściej sama organizuję wszystko od początku do końca. Jeśli pozwala mi budżet, w terenie pomagają mi asystenci. Wszystkie decyzje podejmuję samodzielnie. Tylko że na takie zaufanie musiałam zapracować. W sekcji dokumentu społeczno-politycznego BBC pracuję już 17 lat.
Wcześniej pracowała Pani dla amerykańskiej telewizji. Jak doszło do tego, że została Pani dziennikarką?
To nie był tak do końca przypadek. Wyrastałam w domu, przez który przewijała się masa ciekawych osób. Moja mama Barbara Grębecka to dziennikarka radiowa, przez lata związana z Programem III Polskiego Radia. Dziś pracuje dla dokumentu Programu II.
Ja jednak dziennikarstwa uczyłam się w biegu. Zaczęło się od tłumaczenia. Właśnie kończyłam iberystykę na Uniwersytecie Warszawskim, gdy w Polsce zaczęły przyspieszać wydarzenia: w 1979 roku wizyta papieża, potem Sierpień ’80, stan wojenny... W krajach zachodnich Polska nie schodziła z pierwszych stron gazet. Przyjeżdżało do nas wielu zagranicznych dziennikarzy. Tłumaczyliśmy im nie tylko to, co mówiono po polsku, ale także rzeczywistość, której kompletnie nie rozumieli. Tak poznałam Sylwię Odoriz, doświadczoną korespondentkę hiszpańskiej agencji prasowej EFE. Podpisałam z nią kontrakt, że będę pracowała wyłącznie dla niej. Sylwia wywarła ogromny wpływ na moje wybory życiowe i na moją tak zwaną karierę. Od niej uczyłam się nowoczesnego dziennikarstwa w zachodnim stylu, którego u nas nie było.
Michał Matys
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter