Wydanie: PRESS 09-10/2021
Modlitwa do łasic
O warsztacie publicystki prasowej pisze Karolina Lewestam
Kiedy szukam metafory dla mojego życia zawodowego, czasem wyobrażam sobie, że mam wystąpić w cyrku. Niestety, jestem nieprzygotowana. Ktoś wciska mi w dłoń uchwyt klatki z łasicami i klepie po plecach. Wychodzę na scenę w cyrku, słyszę brawa. Powoli, lekko ogłupiała, otwieram klatkę. Publika w napięciu: co też fantastycznego zrobią zaraz te łasice? „Proszę państwa!” – ogłaszam – „Za chwilę te wspaniałe łasice dla was zatańczą!”. Ale widzicie, nie było żadnych prób. Nie mam pojęcia, czy łasice w ogóle potrafią tańczyć; ba, widzę je po raz pierwszy. Drzwiczki są już w górze, łasice powoli wychodzą i węszą w powietrzu, a ja wpadam w panikę: to jasne, że nie zatańczą! Czemu miałyby tańczyć? Czy ja oszalałam; kto mnie tutaj w ogóle wpuścił? A zwierzaki oczywiście, zamiast wycinać zsynchronizowane hołubce, zaczynają się rozbiegać po namiocie.
Jedną łapię za ogon. Drugą przytrzymuję stopą. Trzeciej błagalnie patrzę w oczy.
Tańczcie – modlę się w myślach. Proszę, tańczcie.
I wtedy dzieje się cud: łasice biorą się za łapki. Kłaniają się nisko i zaczynają tańczyć „Jezioro łabędzie”.
Cyrk to różne rzeczy: śmieciowe umowy, kompletny brak czasu i dobrych miejsc do pracy, zgiełk w rzeczywistości i często brak doświadczenia, ale przede wszystkim bałagan w umyśle, który został u mnie oficjalnie zdiagnozowany jako ADD, czyli kłopoty ze skupianiem uwagi. A mój warsztat to te modlitwy i zaklęcia, które sprawiają, że wśród tego szaleństwa słowa biorą się czasem za łapki, zaczynają tańczyć i powstaje przyzwoity tekst.
Karolina Lewestam
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter