Wydanie: PRESS 09-10/2021
Maile, nie podsłuchy
Dlaczego wyciek służbowych maili z prywatnej skrzynki ministra Dworczyka oraz ujawnienie korespondencji premiera nie odbiło się należnym echem w mediach?
To oni ujawniają maile Dworczyka. Demaskujemy kanał »Poufna Rozmowa«” – napisał 29 lipca 2021 roku portal Wirtualna Polska. „Dziennikarzowi WP udało się podobno dotrzeć do ludzi, którzy umieszczają w sieci e-maile ze skrzynki szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka. Podają się za Polaków, ale z analizy ich wypowiedzi wynika, że są osobami rosyjskojęzycznymi” – czytamy na stronie.
Dowodem miał być język, którym się posługują. „Mimo że autorzy przedstawiali się jako Polacy, na pierwszy rzut oka było widać, że odpowiedź licząca dokładnie 572 słowa została napisana przez osobę, dla której polski nie jest pierwszym językiem” – uzasadniał w swoim tekście dziennikarz WP Szymon Jadczak. Dlatego redakcja nie zdecydowała się na publikację otrzymanych odpowiedzi w całości. Zleciła natomiast ich analizę oficerom wywiadu oraz językoznawcom. „Wiele wskazuje na to, że za tą operacją stoją służby rosyjskie” – mówił Wirtualnej Polsce Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Choć publikacja Szymona Jadczaka wydaje się przełomowa w odkrywaniu prawdy o tzw. aferze mailowej, w mediach przeszła raczej bez echa. Donosiły o niej prawicowe: TVP, wPolityce.pl, „Tygodnik do Rzeczy” oraz Niezależna.pl. – Zostałem nazwany „pisowskim przekaziorem” – przyznaje z przekąsem Szymon Jadczak. – Zaskoczenie? – pytam. – Żadne. Żyjemy w bańkach i akceptujemy tylko te fakty, które są zgodne z naszymi teoriami. Jak coś do nich nie pasuje, jest milczenie albo krytyka – odpowiada Jadczak.
Spore emocje materiał Wirtualnej Polski wzbudził w mediach społecznościowych. Anna Mierzyńska współpracująca z OKO.press napisała: „Interesujące i dziwne. Choć doprecyzowałabym owo „dotarcie”: ludzie stojący za operacją w odpowiedzi na pytania napisali, co i jak chcieli”.
Nie brakowało opinii, że dziennikarz WP dał się wpuścić w maliny. – Jak przeczytałem nagłówek, byłem przekonany, że Jadczak dotarł osobiście do publikujących maile Dworczyka. Nie wykluczam, że ci goście wiją się teraz ze śmiechu – mówi nam anonimowo jeden z dziennikarzy śledczych.
– Śliska sprawa – komentuje krótko Grzegorz Rzeczkowski z tygodnika „Polityka”. – W pierwszym odruchu pomyślałem: wreszcie wiemy, kto stoi za aferą mailową. Ale po dokładnej analizie tekstu Szymona Jadczaka wiem, że nadal wiem niewiele. Język, którym się posługują, świadczy wprawdzie, że to Rosjanie lub Białorusini, ale wcale nie jest to takie pewne – stwierdza Rzeczkowski. – Poza tym dawanie głosu szantażystom zawsze jest dyskusyjne – dodaje. Tekstu Jadczaka, a także braku reakcji na rewelacje w nim zawarte, nie chce komentować Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”. – Według moich ustaleń pierwotnym źródłem wycieku maili był ktoś z otoczenia ministra Dworczyka. Niewykluczone, że teraz przejęły to inne osoby – mówi. – Komentarze po artykule Jadczaka pokazują polaryzację opinii – nie ma wątpliwości Bertold Kittel. – Dla jednych to potwierdzenie, że za aferą stoją Rosjanie, inni uważają, że to jedynie wewnętrzna sprawa polityków PiS i Kancelarii Premiera – mówi dziennikarz śledczy TVN.
Grzegorz Sajór
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter