Wydanie: PRESS 01-02/2021
Marzenie ściętej głowy
Z Martinem Stankiewiczem, youtuberem, zdobywcą nagrody Grand Video Awards za Kanał Roku, rozmawia Marcin Antosiewicz
Odbierając nagrodę Grand Video Awards za Kanał Roku, ogłosiłeś, że odchodzisz z YouTube’a. Wypaliłeś się?
Nie po to siedem lat pracowałem nad kanałem, by w jeden dzień go zamknąć. Kanał jest moją wizytówką, moim portfolio, które stworzyłem. I od czasu do czasu będę nadal coś tam wrzucał. Ale to fakt: od nowego roku nie będę brał nowych, stałych zleceń reklam na YouTube’a, więc rezygnuję z łatwego zarobku.
Nie chcę jednak, żeby ludzie zrozumieli tę zmianę jako moją internetową śmierć. Już nie chcę być youtuberem zawodowo. Jestem zmęczony współpracą z markami. Czuję, że mój kanał za bardzo stał się słupem ogłoszeniowym. Zgubiłem pasję, z którą zaczynałem. Poza tym przestało mnie kręcić robienie niskobudżetowych rzeczy.
Jak na polskiego YouTube’a Twoje produkcje nie są niskobudżetowe.
Na każdą produkcję fabularną wydaję od 20 do 40 paru tysięcy złotych. A i tak pracujemy w męczarniach, z nadgodzinami, współpracownicy odgrażają się, że pracują ze mną ostatni raz. A ja rozkładam ręce. Mam ambicje, chcę robić dłuższe, profesjonalne rzeczy, a nie mam na nie pieniędzy, więc przestało mi to sprawiać przyjemność. Poza tym chciałbym zacząć pracować z aktorami z dorobkiem, starszymi, doświadczonymi. W dodatku 28 grudnia skończę 30 lat. Myślę, że nadszedł dobry moment na przełom w życiu.
Zestarzałeś się i przestałeś rozumieć swoich fanów?
Nie straciłem kontaktu ze swoją publicznością, czasem jednak wydaje mi się, że nie wszyscy dojrzeli razem ze mną. A ci, którzy dojrzeli, pewnie przestali oglądać YouTube’a. Często spotykam ludzi, którzy rozpoznają mnie na ulicy i mówią: „Hej, jesteś super, oglądałem cię, gdy trzy lata temu chodziłem do liceum. Co teraz robisz?”.
Marcin Antosiewicz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter