Wydanie: PRESS 01-02/2021
Ewa artystyczna
Twierdzi, że ludzie nie dosiadają się do niej w pociągu, bo nie wygląda sympatycznie. Jak Ewa Winnicka zdobywa zaufanie bohaterów?
DO REDAKCJI WPADA KOŁO POŁUDNIA. JUŻ DAWNO PO KOLEGIUM, TEMATY ROZDZIELONE. Szef „Gazety Stołecznej” za którymś razem mówi zniecierpliwiony, że nadawałaby się do działu reportażu. Praktykantka nie wie, że to żart.
Przysłali mnie na staż – oznajmia jakby nigdy nic Małgorzacie Szejnert, która kieruje wtedy reporterami w „Wyborczej”. Przy biurkach: Lidia Ostałowska, Irena Morawska, Jacek Hugo-Bader, Mariusz Szczygieł, Wojciech Tochman.
– Napisz coś – odpowiada Szejnert.
Tak Ewa Winnicka została reporterką.
KSIĄŻKA ZA KSIĄŻKĄ
Chris Niedenthal przeczytał „Londyńczyków” jednym tchem. Winnicka opisała w nich polską emigrację w Wielkiej Brytanii z czasów wojny. Na okładce wydanej dziesięć lat temu książki Niedenthal (też syn emigrantów) komplementował:
„Czyta się tę książkę trochę jak thriller, trochę jak romans, a nawet fantastykę”.
Małgorzata Szejnert o książce „Angole” (o współczesnej emigracji na Wyspach):
„Aktualna, poważna i dowcipna książka reporterska dla wszystkich, zwłaszcza dla tych, którzy wybierają się w drogę. A wybrały się już podobno dwa miliony”.
Piotr Pytlakowski o „Był sobie chłopczyk” (o dwulatku, którego zwłoki rodzice utopili w stawie):
„Ewa Winnicka, pieczołowicie odtwarzając detale tej mrocznej historii, sprawia, że czytelnika całkowicie pochłania opowieść o dziecku, które cały kraj nazwał Aniołkiem”.
Wszystkie wypowiedzi to tzw. blurby z czwartej strony okładki. Z założenia muszą być pozytywne, nawet entuzjastyczne – w końcu mają pomóc sprzedać książkę. Potwierdzić markę autora.
Stanisław Zasada
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter