Wydanie: PRESS 11-12/2018
Leszek Miller objaśnia świat
W mediach nie ma miejsca na nowe, nieznane twarze komentatorów, bo odbiorcy ich nie znają. A nie znają – bo nie ma ich w mediach.
Czy ktoś już pisał o tym, kogo zaprosiła Pochanke TVN 24 do studia wyborczego? Że samych starych dziadów (...)? Ktoś to rozumie? Rokita? Znowu biją nas Niemcy? Dorn? O Giertychu nie wspomnę nawet, bo nie słyszałam, żeby założyciel wszechpolaków się pokajał z win?” – zapytała dzień po wyborach samorządowych dziennikarka Beata Chmiel na Facebooku.
To, że media rzadko sięgają po nowe nazwiska, nie jest nowe. Lecz zapraszanie w kółko tych samych osób, także już w polityce nieaktywnych, sięga właśnie granic absurdu.
– To jest niepoważne. W przestrzeni publicznej pojawili się nowi ludzie, na przykład aktywiści broniący Puszczy Białowieskiej, Obywatele RP, nowi liderzy Komitetu Obrony Demokracji. Ich jednak w mediach nie ma – mówi Marcin Antosiewicz, dziennikarz i wykładowca dziennikarstwa Akademii Finansów i Biznesu Vistula. – Zamiast nich polską rzeczywistość objaśniają mi między innymi Henryk Wujec i Zbigniew Janas, opozycjoniści czasów PRL. Ludzie wielkich zasług, ale w przeciwieństwie do obrońców Puszczy Białowieskiej czy Obywateli RP w tej chwili nieryzykujący z powodu swojej działalności procesu czy utraty pracy – stwierdza.
Małgorzata Wyszyńska
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter