Wydanie: PRESS 11-12/2018
O dwóch takich, którzy irytują wszystkich
Media tożsamościowe już się ludziom przejadły. Nie kręćcie sznura na własną szyję i nie przekształcajcie mediów w karne oddziały – apelują Rafał Woś i Grzegorz Sroczyński
Rafałem Wosiem spotykam się w środę 5 września. Jest wyraźnie przybity. Mija 16 dni od opublikowania w Gazeta.pl jego tekstu, którego już sam tytuł – „Lewico, czas na współpracę z PiS. Trzeba budować z Kaczyńskim demokratyczny socjalizm” – wprawił czytelników w osłupienie.
„Nowa polska lewica nie ma dziś ani wystarczającej siły, ani interesu, żeby całkowicie odsunąć PiS od władzy. Celem lewicy na najbliższe lata powinno być najpierw »udomowienie« prawicy, a potem pchnięcie jej na drogę wspólnej budowy demokratycznego socjalizmu” – pisał Woś, publicysta „Polityki”, na portalu Agory.
Reakcje w sieci były ostre. „A właściwie dlaczego red. Woś pracuje w Polityce i gada do lewicy, a nie pracuje w Sieci i nie sufluje socjalizmu PiS-owi?” – komentował na Twitterze tezy Wosia internauta Artur J.
„PiS wychowuje sobie propagandzistów też po lewej stronie. Najwyraźniej Woś stara się o program w TVP Info. Smutne i żenujące” – wtórował Piotr Szumlewicz.
Bartosz Kicki, stały czytelnik „Polityki”, także nie potrafił ukryć rozczarowania. „Jeśli ostatnie wynurzenia Rafała Wosia o współpracy lewicy z PiS miałyby być nową linią programową »Polityki«, to stracicie wielu czytelników, w tym mnie – stałego czytacza od 1995 r. i od niedawna prenumeratora” – poinformował na swoim twitterowym profilu.
– Rzecz nie w tym, co redaktor Woś napisał, ale w tym, że wszędzie pojawiała się informacja, że to publicysta „Polityki” – tłumaczy nam Bartosz Kicki, nauczyciel historii w jednym z wrocławskich liceów. – „Polityka” musi być „Polityką” – kwituje.
Niespełna godzinę po jego wpisie, także na Twitterze, pojawiła się odpowiedź redakcji: „Rafał Woś jest naszym dziennikarzem ekonomicznym, nie politycznym. Naszą linię programową reprezentują m.in. Jerzy Baczyński, Mariusz Janicki, Wiesław Władyka i Adam Szostkiewicz”.
Rafał Woś długo milczy, pytany o tę odpowiedź wydawcy. – Nie chcę o tym rozmawiać. To niezręczna sytuacja – mówi.
– Czy tekst o lewicy mógłby się ukazać na łamach „Polityki”?
Kolejna długa cisza. Po chwili Woś przyznaje, że właśnie decyduje się jego przyszłość w redakcji. – Chciałbym zostać. Wierzę w ten tytuł. Wierzę w jego markę i w ludzi, którzy tam pracują – oświadcza.
Przyszłość Wosia w „Polityce”? – Zawsze miałem nadzieję, że świetna... – mówi nam dwa dni później, 7 września, prof. Wiesław Władyka z zarządu Polityki. – To zdolny dziennikarz, lubię czytać jego teksty. Ma prawo do swoich poglądów, tak jak my mamy prawo się z nimi nie zgadzać – dodaje.
Grzegorz Sajór
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter