Wydanie: PRESS 11-12/2018
Ciemna strona medali
O dopingu nikt nie chce mówić. Jeśli nikt go nie nagłaśnia, wszyscy czerpią korzyści i dobrze na tym wychodzą – od sportowca po stacje telewizyjne. Niemiecki dziennikarz Hajo Seppelt przerwał milczenie.
Niedawno w Berlinie znowu padł rekord świata. Kenijczyk Kipchoge przebiegł maraton o 1:18 minuty szybciej. Tak po prostu?
Historia sportu nauczyła mnie przyglądać się rekordom z pewną dozą sceptycyzmu. Te wszystkie, niejednokrotnie wielkie skandale dopingowe i systematyczne manipulacje doprowadziły do wzrostu nieufności. Jestem przekonany, że to całe „szybciej, wyżej, dalej” nie jest właściwe. Trzeba się zastanowić, czy ciągłe dążenie do nowych rekordów to dobra perspektywa.
W Niemczech jest Pan najbardziej znanym śledczym dziennikarzem sportowym, ale nie od śledztw zaczynał Pan karierę.
Pierwsze materiały śledcze zacząłem robić w latach 90. Wtedy już od dziesięciolecia byłem reporterem sportowym, komentatorem olimpijskim pływania. Pracowałem nie tylko w telewizji, ale i w radiu. Coraz częściej miałem jednak do czynienia z sytuacjami, w których nasze dziennikarskie relacje wydawały mi się zbyt powierzchowne. Dziennikarze nie zaglądali za kulisy, a ja z czasem zauważyłem, jak wielki biznes kryje się za strategiami sportowych lobbystów.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter