Wydanie: PRESS 07-08/2018
Życie po zbiórce
Udana kampania crowdfundingowa na stworzenie medium wcale nie gwarantuje, że redakcję będzie można utrzymywać z darowizn.
Przedstawił się jako dziennikarz. Rohingja zapytał, skąd się tu wziął. Rozmawiali w obozie dla muzułmańskiej mniejszości, która uciekła z Birmy na terytorium Bangladeszu. Odparł, że przyjechał z Polski, żeby za pieniądze zebrane od czytelników katolickiego tygodnika relacjonować sytuację muzułmańskiej społeczności. Rohingja wzruszył się na myśl, że ludzie innej wiary, z dalekiego kraju zdecydowali się przekazać swoje pieniądze, by ktoś do niego dotarł i opowiedział im o jego losie. „Proszę pozdrowić czytelników pańskiej gazety” – powiedział mężczyzna do Marka Rabija, dziennikarza „Tygodnika Powszechnego”.
Ta redakcja na początku roku jako pierwsza w Polsce postanowiła przekonać się, czy polscy czytelnicy są już gotowi wspierać finansowo kosztowne dziennikarstwo. Przez trzy tygodnie udało się zebrać nieco ponad 30 tys. zł na reporterską wyprawę Marka Rabija do Bangladeszu.
– Czytelnicy zareagowali bardzo pozytywnie i dostali dzięki temu mocne, poruszające materiały dziennikarskie. Nie chcemy jednak nadużywać ich zaufania. Wydaje mi się, że najwyżej kilka razy w roku możemy zwrócić się o pomoc do czytelników, jeżeli uznamy, że temat i sytuacja w danym kraju tego wymagają – mówi Piotr Mucharski, redaktor naczelny „TP”.
Przeczucie go nie myli, bo fakt, że raz udało się zebrać pieniądze na dziennikarski projekt, nie gwarantuje, że polscy czytelnicy będą na niego łożyć w dłuższej perspektywie. Doświadczenia redakcji, które dzięki crowdfundingowi powstały, pokazują, że już na etapie planowania zbiórki trzeba przemyśleć, w jaki sposób wyda się pieniądze od internautów, a także skąd potem wziąć środki na stałe utrzymanie przedsięwzięcia.
Paweł Pązik
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter