Wydanie: PRESS 04/2016
Kumple bawią się
Z Richardem Porterem, producentem programu „Top Gear” przez 13 lat, rozmawia Jacek Balkan (Tok FM, Polsat Play oraz „Wheeler Dealers”).
Jacek Balkan: W trakcie czytania Twojej książki pomyślałem, że jesteś autorem widmem Clarksona. Macie podobny styl i identyczne poczucie humoru.
Richard Porter: Nigdy nie mów nic podobnego przy Jeremym. Jeśli go spytasz, czym się zajmuje, powie, że jest dziennikarzem. To jest jego podstawowa praca, tak siebie odbiera i tak chce być postrzegany. To faktycznie jest najszybszy i najbardziej błyskotliwy autor i pisarz, jakiego znam. Raz widziałem go naprawdę wściekłego, gdy ktoś z branży motoryzacyjnej spytał go, kto tak naprawdę pisze jego artykuły. Zrobił się czerwony na twarzy. Za to nad scenariuszem „Top Gear” faktycznie pracowaliśmy już razem, często we czwórkę. Zauważyłeś, że jego styl i mój styl są podobne, pewnie dlatego, że dorastałem, czytając jego motoryzacyjne artykuły i felietony. Nigdy nie przypuszczałem, że go poznam ani że będę mógł z nim pracować. No i mamy podobną głupawkę. Zresztą nie tylko z Jeremym, również z Richardem i Jamesem. Jest wiele rzeczy, co do których się nie zgadzamy, ale śmiejemy się z tych samych żartów. Czasem, kiedy wracałem do domu po nagraniu, zmęczony, mówiłem do żony takim tonem, że odpowiadała: Jasne, Jeremy.
Ile lat się znaliście?
Teraz mam 40 lat, a pierwszą pracę z Jeremym, jeszcze za czasów starego „Top Gear”, zacząłem w 1998 roku. Miałem wówczas 23 lata.
To jesteś prawie jak jego syn. W programie „Wheeler Dealers” nazywamy się czasem dysfunkcyjną rodziną.
Tak samo mówiliśmy o sobie w „Top Gear”. A kiedy zatrudniliśmy Jamesa, to został moim dziwacznym wujkiem.
Jacek Balkan
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter