Wydanie: PRESS 04/2016
Pięścią w media
W Niemczech narasta przemoc fizyczna wobec dziennikarzy. Reporterzy są bici, obrażani, szykanowani, a ich sprzęt niszczony. Zagrożenie rośnie wraz z popularnością takich ruchów jak Pegida czy partia AfD. Szerzą ksenofobiczne treści, są ruchami protestu przeciwko establishmentowi politycznemu.
Ine Dippmann, korespondentka rozgłośni MDR Info w Saksonii, relacjonowała 11 stycznia br. przebieg kilku demonstracji w Lipsku. Na końcu udała się jeszcze na wiec Legidy, lipskiego odłamu ruchu Patriotycznych Europejczyków Przeciw Islamizacji Zachodu (Pegida). Mikrofon zdradzał, że jest dziennikarką MDR. Gdy na podeście zobaczyła szefa Pegidy Lutza Bachmanna z transparentem „Rapefugees not welcome”, chciała sfotografować tę scenę telefonem komórkowym. Gdy zrobiła kilka zdjęć, ktoś wytrącił jej telefon z ręki. Kolejny cios trafił Dippmann w twarz. Uderzyła ją starsza kobieta, a po chwili otoczyło kilku zaciekawionych mężczyzn. Dippmann usłyszała od nich, że „nie powinna się dziwić, skoro przychodzi na demonstrację” i „gdyby nie ściemniała, nic by jej się nie stało”. Inny mężczyzna stwierdził, żeby lepiej poszła do domu i „podkasała spódnicę”. Kiedy Ine Dippmann jeszcze tego samego wieczoru próbowała rozmawiać ze zwolennikami Legidy, usłyszała tylko obelgi pod swoim adresem. Ktoś wykrzykiwał, że dziennikarze „są w lewym bagnie i kłamią”, ktoś inny rzucał wulgarnymi epitetami. Dziennikarka poszła na policję.
Odtąd MDR wysyła swoich dziennikarzy na demonstracje tylko w towarzystwie prywatnej firmy ochroniarskiej. Podobnie zareagowała stacja RTL. Na niewiele się to zdało. Dwa tygodnie później w Magdeburgu podczas demonstracji Alternatywy dla Niemiec (AfD) zostali zaatakowani gazem pieprzowym technik i ochroniarz z ekipy MDR.
Przemocy doświadczyli także Johannes Filous i Alexej Hock. Od czasu powstania w ich rodzinnym Dreźnie Pegidy informują na Twitterze o prawicowo-populistycznych demonstracjach, robią filmy, zdjęcia, piszą o wybuchowych nastrojach. – Wychwytujemy detale, które nie pojawiają się w sprawozdaniach innych mediów, a często to właśnie te epizody decydują o charakterze protestów – mówi Hock, który określa się dziennikarzem obywatelskim. Johannes Filous został pobity na jednej z demonstracji AfD. Sprawca był zamaskowany. Podczas innego przemarszu Alexej Hock został silnie kopnięty od tyłu. Nikt z porządkowych nie zareagował.
Katarzyna Domagała-Pereira
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter