Wydanie: PRESS 01-02/2016
Analfabetyzm wzrokowy
Z rysownikiem Andrzejem Milewskim rozmawia Iga Kołacz.
Andrzej rysuje?
Cały czas, digitalowo. Najpierw ołówkiem, później poprawiam markerem, ścieram ołówek, skanuję, a na komputerze dodaję tylko kolor. Cała kreska jest moja. Zastanawiałem się, czy nie przesiąść się na tablet, ale on zakłamuje kreskę.
Kreskę? Andrzej Mleczko czy Marek Raczkowski są znani ze swojej kreski, ale czy w Pana przypadku tak można powiedzieć?
Moje rysunki są charakterystyczne i rozpoznawalne, więc można mówić, że mam swoją kreskę. Starsi rysownicy zaczynali jeszcze przed erą komputerów, ja jestem w połowie drogi między pokoleniem analogowym a digitalowym. Młodsi ode mnie rysują już wszystko na komputerze. Natomiast każdy mój rysunek ma swój oryginał na kartce. I kiedyś będę je sprzedawał za grube miliony – taką mam nadzieję.
Skoro Andrzej umie rysować, dlaczego publicznie mówi, że nie potrafi?
Oczywiście umiem. Przez długi czas zastanawiałem się, czy składać teczkę na Akademię Sztuk Pięknych, do czego namawiał mnie wujek malarz. Porzuciłem ten pomysł, kiedy usłyszałem, że ludzie tam zdają po sześć–siedem razy. Poszedłem na dziennikarstwo, bo myślałem, że z tego będzie pewniejszy chleb. Po studiach pracowałem przez kilka lat w TVN 24, a potem skręciłem w stronę rysowania.
Iga Kołacz
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter