Wydanie: PRESS 01-02/2016
Sposoby dziennika na wpłaty od czytelnika
W słowackim „Denníku N” do budowania ofert prenumeraty zaadaptowano system do analizy zachowań internetowych graczy.
Musieliśmy zapomnieć, jak dzienniki wyglądały pięć lat temu, i zbudować gazetę na nowych podstawach, nowej strukturze kosztów – mówi Tomáš Bella, zastępca redaktora naczelnego „Denníka N”. To najmłodszy słowacki dziennik, a jednocześnie tytuł, o którym od razu było głośno. W „Press” opisywaliśmy jego historię: powstał w lutym 2015 roku, a stworzyli go dziennikarze, którzy odeszli z dziennika „SME” w ramach protestu wobec nowego właściciela. Pomysłodawcą i głównym założycielem „Denníka N” jest Tomáš Bella, który był wicenaczelnym „SME”. A wcześniej założył firmę Piano Media, która wprowadziła na Słowacji, a potem w kolejnych krajach – w tym w Polsce – system płatności za treści w sieci.
Pieniądze na założenie „Denníka N”, ok. 300 tys. euro, redakcja zebrała z darowizn od sponsorów i w ramach crowdfundingu od przyszłych czytelników, którzy kupili prenumeratę, zanim pojawił się pierwszy numer. „Denník N” ukazuje się pięć razy w tygodniu, jego papierowy nakład to ok. 5 tys. egz. Aż 85 proc. dochodów „Denníka N” pochodzi z subskrypcji. – Łatwo jest przestraszyć dziesięć dużych firm, które odmówią dania reklam. Trudniej jest przestraszyć 20 tysięcy różnych ludzi, którzy ci dają 50 lub 100 euro – tak Tomáš Bella uzasadnia oparcie wydania dziennika na wpływach z prenumeraty zamiast na reklamach.
Większość prenumeratorów kupuje jednak nie wydanie papierowe, ale jego wersję cyfrową. Do grudnia ub.r. przynajmniej raz za treści zapłaciło 23 tys. Słowaków. 15,5 tys. z nich jest obecnie prenumeratorami. Aby „Denník N” bilansował się, stałych prenumeratorów musi być ok. 20 tys. – Jesteśmy na dobrej drodze, liczymy, że dojdziemy do tego gdzieś na przełomie 2016 i 2017 roku – zapewnia Bella.
Jakub Mejer
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter