Wydanie: PRESS 11/2013
Centrum wszechświata
Wciąż jest mnóstwo pytań, które powinny paść, ale nie padają – pisze reporterka Radia Zet Danka Woźnicka
Reporter radiowy powinien mieć naprawdę końskie zdrowie – nigdy w życiu tak szybko nie biegłam, jak po meczu Lecha z Legią, kiedy kibole wyszli po spotkaniu z bejsbolami w rękach i niszczyli samochód za samochodem. Mój stał kilkaset metrów od stadionu. Wpadłam do niego i pojechałam pod prąd, byle dalej. W Brukseli podczas szczytu budżetowego w marcu br. nie spałam ponad 30 godzin. Nic się nie stało, aż do ostatniej relacji, w której mówiłam o ustaleniach szczytu. Poszło dobrze, ale zacięłam się na własnym nazwisku. Byłam tak zmęczona, że zapomniałam, jak się nazywam.
Ale zmęczenie i żałosny wygląd bywają przydatne. 12 kwietnia 2010 roku w Moskwie, po dwóch nieprzespanych nocach i nadaniu już nie wiem ilu relacji ze Smoleńska, stałam w polskiej ambasadzie z Kubą Berentem z Eski i Agnieszką Lichnerowicz z Tok FM. Nagrywaliśmy Rosjan, którzy przynosili kwiaty i układali je na chodniku wokół budynku. Do ambasady przyjeżdżał gość za gościem, nagle pojawił się Michaił Gorbaczow. Nie chciał z nami rozmawiać. Gdy wychodził już z ambasady zadumany i nas minął, uświadomiłam sobie, że pewnie nigdy więcej go nie zobaczę. Kuba i Agnieszka stwierdzili, że nie mam szans, żeby namówić go na rozmowę. Jednak uznałam, że mimo wszystko spróbuję. Dopadłam go przy bramie ambasady i zadałam jakieś najprostsze pytanie. Chyba wzbudziłam jego litość. I tak nagrałam wywiad, choć po rosyjsku prawie nie mówię. Mówił za to Gorbaczow: długo, wylewnie, uczuciowo. Czuł potrzebę wygadania się. Na moje szczęście wkrótce koło nas pojawił się Kuba, który przejął zadawanie kolejnych pytań.
Danka Woźnicka
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter