Wydanie: PRESS 08/2012
Minusy dodatnie
Ukrywanie informacji o słabości swoich produktów to oznaka niedojrzałości marketingowej firmy – dziś trzeba umieć tę słabość wygrać
Zazwyczaj jest tak, że im większa firma, tym większy kłopot z jej otwartością i przyznawaniem się do błędów. Dotychczas nie bardzo szkodziło to firmom, lecz przejrzystość narzucona przez media społecznościowe zmusza dziś marketingowców do budowania nowych strategii w takich sytuacjach. Czym może się skończyć nieznajomość tego trendu, pokazują trzy poniższe przykłady.
W lutym br. klient Ikei w Katowicach został pobity na terenie sklepu przez dwóch mężczyzn, których ochrona nie zdążyła powstrzymać. Ikea zaoferowała poszkodowanemu bon na zakupy wartości 500 zł, oświadczając, że w grę nie wchodzi żadne odszkodowanie, bo sklep jest miejscem publicznym. Oburzony klient zapowiadał w mediach wytoczenie procesu Ikei. Efekt? Internauci mocno szwedzką firmę krytykowali: „Ikea – tu cię urządzą”, „Trzeba ostrzec znajomych, aby tam nie chodzili”, „Boję się tam pojechać, mogą mnie pobić, a Ikea co? Da mi talonik?” – brzmiały komentarze na Wykopie i Facebooku.
Wiosną br. brytyjska ilustratorka Gemma Correll ogłosiła na Facebooku w notce na profilu polskiej marki odzieżowej House, że ta samowolnie wykorzystała jej pracę na swojej koszulce. Wcześniejsze e-maile słane do producenta – informowała Brytyjka – pozostawały bez odpowiedzi.
Piotr Ślusarski
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter